Sytuacja na światowych rynkach ropy naftowej, gazu ziemnego i paliw płynnych, zarówno pod względem popytu i podaży, jak i cen, od dłuższego czasu jest bardzo zmienna i nieprzewidywalna. Znajduje to odzwierciedlenie również w Polsce i co gorsza niewiele dziś wskazuje, aby w przyszłym roku miało dojść do poprawy. Dlatego też dziś prawie nikt nie podejmuje się przedstawiania konkretnych prognoz dotyczących chociażby cen tych produktów.

Pogoda i Rosjanie
Dla gospodarstw domowych i biznesu szczególnie dotkliwy jest, i jeszcze przynajmniej kilka miesięcy będzie, horrendalnie drogi gaz. Taryfa detaliczna dla tych pierwszych odbiorców ustalona na przyszły rok w PGNiG OD, a więc dla dominującego gracza na krajowym rynku, wyniesie 200,17 zł za 1 MWh, a więc o 83,7 proc. więcej niż obecnie i aż o 134,3 proc. więcej niż rok temu. Wprawdzie podwyżki obejmujące cały rachunek w ujęciu procentowym będą mniejsze, gdyż na te składają się jeszcze opłata abonamentowa i taryfa dystrybucyjna (pierwsza pozostała bez zmian, a druga minimalnie wzrosła), to i tak mogą mocno nadwerężyć budżety gospodarstw domowych.
W jeszcze gorszej sytuacji są pozostali odbiorcy, których obowiązują ceny rynkowe. Wystarczy zauważyć, że cena gazu na TGE w transakcjach natychmiastowych wzrosła od początku roku do dziś aż dziewięciokrotnie. Co więcej, notowania kontraktów na dostawy w I kwartale wskazują, że ten stan jeszcze trochę się utrzyma. Dopiero wiosna może przynieść istotne zniżki. W powrót do cen z początku tego roku już jednak prawie nikt nie wierzy. „Sytuacja na europejskim rynku gazu jest bezprecedensowa i bardzo dynamiczna, dlatego nie podajemy szczegółowych prognoz cenowych. Możemy jednak wskazać na okoliczności, które mogą mieć największy wpływ na poziom notowań w kolejnych miesiącach" – twierdzi biuro public relations PGNiG. Do tych czynników zalicza temperaturę powietrza, poziom dostaw z Rosji do Europy i niski stan zapełnienia magazynów w UE.
Niższe podatki
W porównaniu z rynkiem gazu stabilniejsza sytuacja wydaje się dziś na rynku ropy, chociaż i tam trudno cokolwiek przewidzieć. – Z pewnością nie należy zapominać, że przez pierwsze miesiące roku istotne będą decyzje OPEC+, które według wstępnych planów mają co miesiąc przynosić zwiększenie produkcji przez kraje zrzeszone. Na dodatek wraca temat rozmów USA–Iran, które w razie pomyślnego finału działałyby prospadkowo, bo powiększałaby się pula dostępnej ropy na świecie – mówi Jakub Bogucki, analityk rynku paliw e-petrol.pl. Z drugiej strony ostatnie lata to czas wstrzymywanych inwestycji w wydobycie, co może jednak spowodować, że podaż będzie za mała, aby zaspokoić popyt, i nastąpi wzrost kursu. W podobnym duchu odpowiadają Orlen i Lotos, najwięksi konsumenci ropy w Polsce.