Juri Ratas przypomniał, że to Niemcy były jednym z negocjatorów porozumień mińskich i jednoznacznie opowiadają się za przedłużeniem antyrosyjskich sankcji. – Jeżeli mówimy o Nord Stream-2, to stanowisko Estonii jest taka sama jak w wypadku Nord Stream-1 – to jest projekt polityczny i Estonia nie rozumie, dlaczego Nord Stream-2 jest potrzebny, jeżeli nawet nie wykorzystywane są pełne moce przesyłowe Nord Stream-1 – podkreślił Ratas.

Na pytanie dziennikarzy, czy w takim razie Niemcy są zakładnikami Rosji, Estończyk dyplomatycznie podkreślił, że RFN to silny członek NATO i Unii. Estonia od początku sprzeciwiała się gazociągowi na dnie Bałtyku.

W marcu 2016 r premierzy Czech, Estonii, Węgier, Łotwy, Polski, Słowacji, Rumunii i prezydent Litwy podpisali list do przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Clauda Juncker’a. Sprzeciwili się w nim rozbudowie rurociągu.