Ceny gazu ziemnego na Towarowej Giełdzie Energii w transakcjach z natychmiastową dostawą są dziś wyjątkowo niskie. Od kilkunastu dni nie przekraczają 30 zł za MWh (megawatogodzina). Tymczasem rok temu o tej porze przekraczały 50 zł, a dwa lata temu nawet 100 zł. Podobnie sytuacja wygląda na wszystkich giełdach UE.
Czytaj także: Cuda na rynku gazu w Europie
Do mocnej przeceny gazu przyczyniło się co najmniej kilka czynników. – Ostatnie dwie zimy na półkuli północnej były bardzo ciepłe, co spowodowało, że w tym czasie popyt na gaz nie był tak duży, jak miało to miejsce zazwyczaj. Tymczasem na ten okres przypada szczyt sezonu grzewczego i zapotrzebowania na surowiec, co w zaistniałej sytuacji powoduje, że na rynku nadal jest go więcej niż zgłaszany popyt – mówi Kamil Kliszcz, analityk DM mBanku. W jego ocenie wystąpienie kolejnej, trzeciej z rzędu, ciepłej zimy jest mało prawdopodobne. Z tego też powodu oczekuje, że ta najbliższa będzie chłodna i przyczyni się do znaczącego wzrostu zużycia błękitnego paliwa.
– Kolejnym bodźcem do wzrostu cen gazu jest coraz większe w Europie i na świecie zużycie tego surowca do produkcji energii – twierdzi Kliszcz. W jego ocenie proces ten z każdym rokiem jest coraz bardziej widoczny. Ogromny wpływ na ceny gazu nadal będzie miała sytuacja gospodarcza na świecie. – Zakładam, że średnia cena gazu wyniesie w tym roku ok. 7,5 euro, a w przyszłym przeskoczy nawet 16 euro. Do zwyżek powinna się przyczynić zwłaszcza poprawa koniunktury w światowej gospodarce, po wyraźnym jej pogorszeniu zanotowanym w II kwartale tego roku – uważa Krzysztof Kozieł, analityk Biura Maklerskiego Pekao.
Zmiany trendu oczekuje też Michał Kozak, analityk Trigon Domu Maklerskiego. – Dziś ceny gazu na rynkach europejskich w kontraktach rocznych są mniej więcej dwa razy wyższe niż w transakcjach spotowych. Z czasem ten spread powinien się zawężać, a tym samym należy oczekiwać, że w najbliższych kwartałach bieżący kurs surowca będzie rósł – mówi Kozak. Jego zdaniem obecne ceny błękitnego paliwa są nie do utrzymania, gdyż cena jest niższa od kosztu wydobycia z części złóż zlokalizowanych w Europie.