W czwartek w Pradze ruszyły polsko – czeskie rozmowy, mające na celu wypracowanie porozumienia w sprawie przyszłości polskiej kopalni Turów. Przed południem spotkanie odbyli ministrowie z obu krajów, natomiast na popołudnie zaplanowano spotkanie ekspertów, które kontynuowane będzie także w piątek. Na konferencji prasowej po spotkaniu przedstawicieli rządów, obie strony zapewniły, że ich intencją jest podpisanie umowy i zakończenie sporu polubownie.
– Naszym celem nie jest natychmiastowe zatrzymanie kopalni Turów. Polska ma prawo decydować o tym, jak będzie wyglądać jej miks energetyczny. Naszym celem jest doprowadzenie do sytuacji, że działalność kopalni, a zwłaszcza jej dalsze poszerzanie w kierunku czeskiej granicy, będzie miało jak najmniejszy wpływ na środowisko, w tym na ujęcie wody pitnej dla czeskich obywateli regionu przygranicznego – stwierdził Richard Brabec, czeski minister środowiska.
Już wcześniej Polska zadeklarowała wpłatę 40 – 45 mln euro na pokrycie kosztów poniesionych na eliminację ryzyk związanych z działalnością kopalni, monitorowanie skutków działalności odkrywki i współfinansowanie z Czechami innych projektów. Czesi natomiast ogłosili, że ich żądania będą sięgać 40 – 50 mln euro, w zależności do tego, ile ostatecznie będzie kosztować rozbudowa wodociągów i budowa nowych źródeł wody pitnej po czeskiej stronie. Po wpłaceniu tej kwoty Czechy miałyby wycofać swoją skargę.
W czwartek nie padły żadne szczegóły dotyczące tego, co ostatecznie zostanie zawarte w umowie. – Umowa, którą przygotowujemy, jeszcze nie istnieje, więc trudno ją omawiać. Chciałbym jednak podkreślić, że jesteśmy gotowi wycofać skargę, jeśli spełnione będą nasze warunki. Na pewno ważne jest dla nas, by minimalizować nie tylko skutki obecnej działalności kopalni, ale też kwestie ewentualnego poszerzenia odkrywki. Naszym celem jest długotrwałe rozwiązanie tego sporu, długotrwała współpraca w tym temacie – skwitował Brabec.