Spółka wydobywcza Gazpromu – „Gazprom dobycza Nadym” wstrzymała wymianę personelu, pracującego na złożach Półwyspu Jamalskiego, w tym na największym – Bowanienkowskim, skąd wydobywany gaz zasilać ma Nord Stream-2.
Yamal LNG/Bloomberg
Firma tłumaczy swoją decyzję zagrożeniem COVID-19. W czwartek na złożu Bowanienkowskim musiano poddać izolacji 20 pracowników. Przylecieli oni do pracy samolotem, na pokładzie którego, u jednego z pasażerów, stwierdzono zarażenie koronawirusem. – Ci którzy powinni do 28 marca przylecieć na Jamał i do 2 kwietnia stawić się do pracy na złożach Nadym-Pur-Tazowskiego regionu, pozostaną w domach. Ich koledzy zmiennicy pozostaną na miejscu wydobycia co najmniej do połowy maja – ogłosił w komunikacie Igor Mielnikow dyrektor „Gazprom dobycza Nadym”.
Wyjaśnił, że choć decyzja jest „przykra i trudna, to niezbędna”, bo wymiana ludzi, to realne zagrożenie rozprzestrzenienia się wirusa w rosyjskiej Arktyce. W związku z tym, co najmniej do 31 marca wstrzymana zostaje praca lotniska Bowanienkowskiego oraz stacji kolejowej Karska, które obsługują transport ludzi i towarów na złoża Jamału.
Półwysep Jamalski w Rosji to arktyczne, gazowe eldorado, na którym udanie działają już dwa zakłady skraplania gazu (Jamal LNG) koncernu Novatek i partnerów z Francji (Total) i Chin (CNPC). W budowie są kolejne dwa z projekty Arctic LNG. Teraz na półwyspie może pojawić się jeszcze jedna wielka inwestycja.
Yamal LNG