Opuszczenie Rosji potwierdziły obie strony przed spotkaniem premiera Dmitrija Miedwiediewa z włoskim premierem Giuseppe Conte. Eni wycofał się z projektu wydobycia ropy w zachodniej części Morza Czarnego już w marcu. Był to wspólny projekt z Rosneft. Włosi mieli w nim 33 proc. i to oni w większości finansowali wykonywane odwierty. Koszty były wysokie, bowiem pierwszy odwiert liczył ponad 5 km 200 m. Pomimo takiej głębokości w odwiercie Maria-1 ropy nie było.

O rozstaniu napisał w maju Kommersant, ale wtedy obie strony zgodnie twierdziły, że nic takiego nie miało miejsca. Teraz Włosi wyjaśniają lakonicznie powody decyzji: „Na pierwszy odwiert dostaliśmy autoryzuję USA, rozpoczęłyśmy pracę, ale teraz musimy je wstrzymać”.
Zgoda Amerykanów jest przy takich projektach wymagana, bowiem akcje Eni są notowane na amerykańskiej giełdzie. Pod znakiem zapytania stoi też drugi wspólny projekt – poszukiwania i wydobywania ropy z dna Morza Barentsa. Został on zamrożony, ale i tu Włosi prawdopodobnie się wycofają.

Stawia to Rosjan w trudnej sytuacji. Odejście Włochów oznacza brak dostępu do urządzeń i technologii głębokich wierceń podmorskich. Rosja nie ma ani własnych technologii ani urządzeń pozwalających na takie prace.

Do tej pory Rosneft zaprzeczał, że do rozejścia się z Eni dojdzie. W tej sytuacji na arenie pozostał już tylko gazowy projekt Sachalin-1 z udziałem amerykańskiego ExxonMobil (operator projektu), hinduskiego ONDC Videsh i japońskiego Sodeco.
Reuters dowiedział się, że partnerzy planują budowę zakładów skraplania gazu na Sachalinie. Decyzja w tej sprawie zapadnie do końca przyszłego roku.