„USA są przeciwne projektowi Nord Stream-2. Nie komentujemy możliwych sankcji, ale daliśmy jasno do zrozumienia, że firmy pracujące w sektorze rosyjskich eksportowych gazociągów, zajmują się biznesem, który niesie w sobie ryzyko sankcji” – cytuje przedstawiciela departamentu stanu agencja Prime.

Kogo w pierwszej kolejności dotknęłyby ewentualne amerykańskie ograniczenia? Partnerami Gazpromu w rozbudowie gazociągu północnego są firmy z Niemiec (Wintershall, Uniper), Austrii (OMV), Holandii (Shell) i Francji (Engie). Gazociąg na dnie Bałtyku ma układać firma włoska. W wypadku objęcia sankcjami te koncerny utracą amerykański rynek tak biznesowy jak i finansowy. Nie kupią tam żadnych urządzeń i nie zaciągną kredytów.

W środę Donald Trump wystąpił do NATO, by „coś zrobić” z Nord Stream-2. W czwartek  spółka Nord Stream-2 AG (należy do Gazpromu) odpowiada: „Realizacja naszego projektu nie podlega nastrojom politycznym i posuwa się zgodnie z procesem otrzymywania pozwoleń; przebiega to dokładnie z wymogami odpowiadającymi prawu Unii i jej członków oraz konwencjom międzynarodowym. Dlatego nie bierzemy udziału w spekulacjach politycznych – to czysto komercyjny projekt z pięcioma inwestorami z Unii” – oświadczył po raz kolejny przedstawiciel spółki. Budowa wciąż nie ruszyła, bo spółka nie ma zgody Danii na przejście gazociągu przez wody terytorialne tego kraju.