Zniżkujące od roku ceny ropy naftowej (wczoraj ok. 72,5 dol. za baryłkę) to problem dla gospodarek opartych na produkcji tego surowca, a wśród nich dla szeregu dyktatur. Blisko dwukrotnie w ciągu zaledwie kilku lat wzrósł próg cen ropy, przy których budżet równoważy reżim na Kremlu. O ile wcześniej wystarczało do tego 60–65 dol. za baryłkę, o tyle teraz potrzeba 115 dol.

Jak tłumaczy Michał Stajniak, zastępca szefa działu analiz w firmie brokerskiej XTB, przyczyny to wysokie koszty wojny oraz skutki sankcji. Według niego Rosja szybko zmierza do dołączenia do grupy producentów potrzebujących do zrównoważenia budżetów najwyższych cen surowca.

Mające w ostatnich latach największe problemy z dostępem do rynku Iran i Wenezuela do zrównoważenia budżetów potrzebowałyby cen ropy rzędu 200 dol. za baryłkę lub więcej. Lepsza jest sytuacja Arabii Saudyjskiej, której – według dostępnych szacunków – wystarczy ropa po 80–85 dol. Próg podnosi się też w przypadku eksportujących ropę krajów arabskich, gdzie wydatki szybciej rosły po tzw. arabskiej wiośnie.

– Przy obecnych cenach większość producentów nadal zarabia na wydobyciu, ale do sfinansowania wszystkich wydatków muszą szukać nowych dochodów albo emitować obligacje – zauważa Stajniak.