Cena ropy po rosyjskiej napaści na Ukrainę sięgnęła w marcu najwyższego poziomu od 14 lat. Wojna wstrząsnęła światowymi rynkami energii i podniosła ceny w czasie, gdy Europa próbuje uniezależnić się od surowców z Rosji. Obecnie notowania ropy oscylują w okolicy 120 dol. za baryłkę. Od początku roku wzrosły o ponad 55 proc. I na tym prawdopodobnie nie koniec.
W rozmowie z „Financial Times” Jeremy Weir, prezes Trafigura Group, jednej z największych globalnych firm handlujących surowcami, stwierdził, że rynki energetyczne znajdują się w krytycznym punkcie, ponieważ sankcje na rosyjski eksport ropy doprowadziły do wzrostu napięć powstałych przez lata niedoinwestowania w sektorze. Jak dodał Weir, jest wysoce prawdopodobne, że ceny ropy mogą wzrosnąć do 150 dol. za baryłkę lub więcej w nadchodzących miesiącach. Oznaczałoby to pokonanie obecnego rekordu. Przypomnijmy, że cena ropy Brent osiągnęła historyczny szczyt na poziomie 147 dol. w przededniu kryzysu finansowego w 2008 r. – Utrzymanie tych poziomów i kontynuacja globalnego wzrostu będą problematyczne – powiedział Weir.
Prezes Trafigura Group nie jest odosobniony w swoich prognozach. Jamie Dimon, prezes JP Morgan, ostrzegł w zeszłym tygodniu, że w tym roku ceny mogą osiągnąć 150 lub nawet 175 dol. za baryłkę. Analitycy z Goldman Sachs prognozują, że w III kwartale ropa może kosztować średnio ponad 140 dol.
Jednocześnie analitycy największego amerykańskiego banku uważają, że gospodarka Stanów Zjednoczonych jest dobrze przygotowana do cen ropy na poziomie 150 dol. Marko Kolanovic, główny strateg JP Morgan, zakłada w scenariuszu bazowym, że gospodarka USA uniknie recesji, a konsumenci poradzą sobie z wysokimi cenami ropy i paliw.
Czytaj więcej
Nie pomogła wizyta rosyjskiego ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa w Rijadzie, stolicy Arabii Saudyjskiej. Ministrowie krajów członkowskich OPEC+ zdecydowali we czwartek, 2 czerwca, o zwiększeniu dziennych limitów wydobycia ropy o 648 tys. baryłek dziennie w lipcu i sierpniu.