—To dzisiaj najbardziej „toksyczny” surowiec na rynku — mówią zgodnie analitycy.
Jak na razie ani Stany Zjednoczone, ani Unia Europejska nie zdecydowały się nałożyć embarga na rosyjskie surowce energetyczne. Ropociągami i gazociągami nadal płyną rosyjska ropa i gaz. Pociągi wiozą do Europy rosyjski węgiel. To wszystko w ramach nadal obowiązujących kontraktów, bo nowych jest jak na lekarstwo. I coraz więcej jest banków, ubezpieczycieli rezygnujących z finansowania rosyjskich kontraktów.
Rosjanie dostarczają na rynki światowe około 10 procent dostaw tego surowca i po USA i Arabii Saudyjskiej są 3. na świecie eksporterem. Ale od kilku dni, konkretnie od inwazji na Ukrainę, coraz więcej firm wycofuje się z handlu z Rosją bądź znacznie ogranicza zakupy. Firmy spedycyjne wyraźnie obawiają się, że mogą mieć kłopoty z wpłynięciem do rosyjskich portów bądź też, że podczas transportu może się zdarzyć coś nieprzewidywanego. Większość eksportu rosyjskiej ropy do Europy jest transportowana Morzem Czarnym, które Turcja zamknęła dla rosyjskiej marynarki, nie mówiąc o tym, że w tym regionie w tej chwili jest szczególnie niebezpiecznie. To nie są już obawy, ale fakty. W ostatni piątek mołdawski zbiornikowiec wiozący ropę i diesla został trafiony rakietą przez Rosjan.
Na rynku nie brak jest opinii, że obecna sytuacją zaczyna przypominać tę z 1956 roku, kiedy siły brytyjskie, francuskie i izraelskie siły napadły na Egipt i zablokowały transport Kanałem Sueskim.
Czytaj więcej
W razie wstrzymania importu z kierunku wschodniego, surowiec będzie pozyskiwany z innych źródeł. Pięć dodatkowych dostaw tankowcami ma zapewnić Saudi Aramco.