Przez drożejącą ropę więcej zapłacimy za paliwa

Ograniczenie wydobycia surowca przez kartel OPEC+ spowodowało gwałtowny wzrost jego kursu. To może oznaczać, że na stacjach będziemy płacić dużo więcej za paliwa, niż dziś.

Publikacja: 04.04.2023 03:00

Przez drożejącą ropę więcej zapłacimy za paliwa

Foto: Bloomberg

Podczas poniedziałkowych notowań kurs ropy WTI rósł nad ranem nawet o 8 proc., dochodząc do 81,5 dol. za baryłkę. Później tempo spadków wyhamowało, ale cena nadal była w okolicach 80 dol. Z kolei surowiec gatunku Brent kosztował nawet powyżej 85 dol., po tym jak w piątek wieczorem płacono za nią nieco poniżej 80 dol. Rynek reagował w ten sposób na ogłoszoną w niedzielę przez Arabię Saudyjską decyzję państw grupy OPEC+ o obniżce wydobycia surowca.

Czytaj więcej

Krzysztof Adam Kowalczyk: OPEC kręci bat na własne plecy

Cięcia mają sięgnąć około 1,15 mln baryłek dziennie. Ich wdrożenie zaplanowano na maj, a termin obowiązywania do końca roku. Należy do nich doliczyć ogłoszone wcześniej przez Rosję cięcie produkcji o 500 tys. baryłek dziennie. Podaż ropy wydobywanej w krajach OPEC+ ma się więc zmniejszyć łącznie o około 1,65 mln baryłek dziennie. Według władz Arabii Saudyjskiej nowe cięcia są działaniem prewencyjnym prowadzącym do stabilizacji rynku.

Niepewny popyt

– Ta decyzja została podjęta po to, by uprzedzić potencjalne spowolnienie światowego wzrostu popytu na ropę. Grupa chce chronić swoje najcenniejsze aktywo przed załamaniem – twierdzi Ole Hansen, dyrektor ds. rynków towarowych w Saxo Banku. Choć ropa mocno podrożała, to jej cena wróciła dopiero do poziomu z pierwszego tygodnia marca i z początku roku. Część analityków prognozuje, że cięcia wydobycia dadzą cenom ropy solidny impuls wzrostowy. – Plany OPEC+ dotyczące cięć produkcji mogą popchnąć ceny ropy w kierunku poziomu 100 dol. za baryłkę, jeśli weźmiemy pod uwagę otwieranie gospodarki chińskiej oraz cięcia dokonane przez Rosję jako odpowiedź na zachodnie sankcje – uważa Tina Teng, analityczka CMC Markets. Wskazuje również, że to może mocno utrudnić bankom centralnym walkę z inflacją.

„Biorąc pod uwagę mniejszą podaż z krajów OPEC+, nieco niższy popyt oraz umiarkowane uwolnienie ropy z francuskich rezerw strategicznych, podnieśliśmy naszą prognozę dla ropy Brent o 5 dol. za baryłkę, do 95 dol. za baryłkę w grudniu 2023 r. i do 100 dol. za baryłkę w grudniu 2024 r.” – piszą analitycy Goldman Sachs.

Czytaj więcej

Ropa mocno drożeje. Kraje OPEC uległy i zmniejszają produkcję

Część ekspertów twierdzi jednak, że popyt na surowiec jest bardzo niepewny i może hamować wzrost cen. – O ile kraje OPEC+ interweniowały, by ograniczyć podaż i wspierać ceny, o tyle perspektywy dla popytu pozostają niepewne. Z jednej strony otwieranie gospodarki chińskiej podsyca popyt, ale z drugiej strony mamy słabsze zapotrzebowanie poza Chinami, gdyż gospodarka globalna słabnie – wskazuje Victoria Scholar, dyrektor ds. inwestycji w firmie Interactive Investor.

Drożej na stacjach

– Gwałtowny wzrost cen ropy spowodowany decyzją OPEC może oznaczać, że na krajowych stacjach będziemy płacić znacznie więcej za paliwa, niż ma to miejsce obecnie. Już na początku tego tygodnia prognozujemy kilkugroszowe wzrosty cen hurtowych benzyn i diesla – mówi Grzegorz Maziak, analityk rynku paliw e-petrol.pl. Jego zdaniem w najbliższych tygodniach ceny detaliczne obu paliw mogą przekroczyć poziom 7 zł za litr. Jeszcze drożej może być w wakacje, kiedy to następuje sezonowy wzrost popytu na paliwa. Taki scenariusz byłby realny zwłaszcza w sytuacji utrzymania przez OPEC ograniczeń w wydobyciu i wzroście kursu ropy do 100 dol. Może się jednak okazać, że istotne zmiany nie nastąpią.

– Dziś OPEC komunikuje, że celem jego działań jest zapewnienie stabilności na rynku ropy. Nie można zatem wykluczyć, że gdy wzrośnie na nią popyt i cena, to kartel znowu zwiększy wydobycie i tym samym nie dopuści do nadmiernej zwyżki kursu – uważa Maziak. Nie zmienia to faktu, że dziś niezmiernie trudno prognozować, co nastąpi w dalszej perspektywie, ze względu na dużą nieprzewidywalność rynku.

W ocenie analityków rosnący kurs ropy może mieć istotny wpływ na przyszłe wyniki finansowe płockiego koncernu. – Po sfinalizowanych przez Orlen przejęciach Lotosu i PGNiG wydaje się, że powstały koncern bardziej zyskuje, gdy ceny ropy i gazu rosną, niż gdy spadają. To przede wszystkim konsekwencja tego, że w jego wynikach stosunkowo dużą wagę mają obecnie aktywa wydobywcze – mówi Michał Kozak, analityk Trigon Dom Maklerski.

Zauważa, że w ostatnich dniach zwyżkował nie tylko kurs ropy, ale i błękitnego paliwa. Jeszcze w grudniu broker zakładał cenę gazu na ten rok powyżej 100 euro za 1 MWh, a jej korektę do 40 euro dopiero w 2025 r. Tymczasem normalizacja cenowa przyszła znacznie szybciej, w otoczeniu spowolnienia gospodarczego i oczekiwaniu na większy popyt z Azji. Z kolei cenę ropy Brent zakładano na poziomie 80 dol. za baryłkę, czyli nieco niższą niż obecna.

Niezależnie od tego, ten rok jest stosunkowo dobry dla Orlenu również w biznesie rafineryjnym. – W ostatnich tygodniach marże rafineryjne wynosiły 16 dol. na każdej baryłce przerobionej ropy. Widoczne są wzrosty na cracku benzynowym (marża na benzynie – red.), który przebił odczyty na dieslu – twierdzi Kozak. Jego zdaniem powodem tego są m.in. strajki we Francji, które skutkowały niedoborami paliw na 15 proc. stacji w tym kraju. Dodaje, że stosunkowo dużo Orlen powinien też zarobić na przerobie ropy na produkty petrochemiczne. W tym roku słabsze marże niż w 2022 r. zakłada za to w biznesie detalicznym koncernu.

Paliwa
Orlen konsoliduje aktywa wydobywcze w Polsce
Paliwa
Fundusze łączą siły w Orlenie. Chcą mieć więcej do powiedzenia
Paliwa
Sztandarowy projekt Orlenu do piachu?
Paliwa
Orlen ma ogromny problem z Olefinami III
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Paliwa
Różne wizje rozwoju rynku paliw alternatywnych