Od 5 lutego zacznie obowiązywać embargo na import z Rosji do Unii Europejskiej produktów ropopochodnych, w tym diesla. Tymczasem nasz kraj około jednej trzeciej krajowego zapotrzebowana na olej napędowy zaspokaja poprzez import. Ten z kolei w przeważającej mierze opierał się dotychczas na dostawach z Rosji.
Według Unimotu konieczna zmiana kierunków dostaw to głównie wyzwanie logistyczne, ponieważ produkt globalnie jest dostępny, m.in. na Bliskim Wschodzie, w USA czy Chinach, które przez sytuację pandemiczną mają cały czas ograniczony wewnętrzny popyt. Dostarczenie diesla z tych miejsc do Polski trwa jednak dość długo i jest droższe niż przy transporcie realizowanym na krótszych odcinkach.
Czytaj więcej
Państwowy węgierski koncern paliwowy MOL dostał zgodę na eksport około 30 proc. produktów naftowych ze swojej słowackiej rafinerii do Austrii, Czech i Polski. Zgoda obowiązuje od 5 lutego, kiedy wchodzi embargo Zachodu na rosyjskie produkty naftowe. Węgrzy część przerabianej ropy kupują w Rosji.
Spółka nie spodziewa się większych zawirowań na polskim rynku diesla, ale ich nie wyklucza. - Gdyby nastąpiła panika na rynku, jak miało to miejsce w marcu 2022 r., podaż może okresowo nie nadążyć za wzmożonym popytem. Mamy jednak nadzieję, że tym razem popyt utrzymany zostanie na niezmienionym poziomie i jedyne, czego możemy się spodziewać, to chwilowe, nieodczuwalne dla klienta detalicznego braki w niektórych terminalach, z uwagi na ograniczone możliwości logistyczne - twierdzi Robert Brzozowski, wiceprezes Unimotu.
Również według Ekopolu, ewentualne pojawienie się paniki wśród kierowców może spowodować chwilowe braki na rynku. Spółka jest jednak na nie przygotowana, gdyż zabezpieczyła sobie odpowiednią ilość diesla w magazynach. Odnosząc się do cen, przekonuje, że na nie ma wpływ wiele czynników, dlatego bardzo trudno przewidzieć, jak będą się one kształtowały.