Polska gospodarka straci co najmniej 7 miliardów złotych w perspektywie 2030 r. z tytułu wyższych cen energii, jeśli rządzący nie przyjmą pilnie nowelizacji ustawy umożliwiającej budowę wiatraków (10H) na lądzie — to wnioski z analizy firmy analitycznej Aurora i Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi. „Nowelizacja ustawy odległościowej jeszcze w grudniu tego roku pozwoliłaby ograniczyć dodatkowy koszt dla polskiej gospodarki o 7 mld zł w porównaniu do sytuacji, w której ta decyzja zostałaby podjęta po wyborach jesienią 2023 r. Autorzy analizy oszacowali też, że przesuwanie nowelizacji o kolejne dwa lata - do grudnia 2024 r. - wiązałoby się ze wzrostem kosztów produkcji energii aż o 13 mld zł w latach 2026-30 w stosunku do nowelizacji jeszcze w 2022 r.” – podkreśla ClientEarth.
Czytaj więcej
Na najbliższym posiedzeniu Sejmu projekt „ustawy wiatrakowej” jeszcze nie będzie procedowany. – Przymierzamy się przystąpić do prac jak najszybciej – powiedział w piątek rzecznik PiS Rafał Bochenek.
Filip Piasecki, ekspert ds. polskiego rynku w Aurora Energy Research, współautor analizy podkreśla, że dzisiaj to zasada 10H, a nie opłacalność projektów blokuje rozwój energetyki wiatrowej na lądzie. „Z naszych analiz wynika, że projekty wiatrowe są dzisiaj opłacalne nawet bez dodatkowych systemów wsparcia. Oczekujemy, że po odblokowaniu zasady 10H, moc zainstalowana w źródłach wiatrowych na lądzie wzrośnie trzykrotnie w stosunku do stanu dzisiejszego. Inwestycje te są opłacalne dla inwestorów, ale co ważniejsze, każdy dodatkowy GW mocy wiatrowych przełoży się na zmniejszenie kosztów energii dla całej gospodarki” – podkreśla.
Zdaniem autorów badania, straty rzędu 7 miliardów złotych rocznie wynikałyby z tego, że energia produkowana z paliw kopalnych, na których dziś opiera się polski miks energetyczny, jest droga. „Wiatraki na lądzie produkują znacznie tańszy prąd niż elektrownie węglowe, obecnie - czterokrotnie tańszy” – podkreśla Fundacja, która jednak nie wskazuje jednak, ile będzie kosztować system wspieranie energetyki wiatrowej, wówczas, kiedy ona nie zapewnia energii elektrycznej. Zgodnie z wyliczeniami Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej dzięki nowelizacji ustawy wiatrakowej może powstać w perspektywie najbliższych kilku lat ok. 5 – 7 GW. Obecnie jest to 9 GW mimo to jednak bywają dni, kiedy moc w dyspozycji operatora systemu energetycznego wynosi 30- 50 MW. Tak też było na przełomie listopada i grudnia. „Od wczoraj (24 listopada – red.) mamy w Polsce Dunkelflaute, czyli długotrwały brak wiatru. Od rana 24.11 generacja z 9000 MW mocy farm wynosiła 30-50 MW. Niska wietrzność utrzyma się aż do 27.11.Przez duże zachmurzenie i porę roku w ciągu dnia niewielka jest także gen. z PV. System pracuje stabilnie” – informował w listopadzie operator systemu energetycznego Polskie Sieci Elektroenergetyczne.
Tzw. “ustawa 10H”, zwana też “odległościową” od 2016 r. praktycznie uniemożliwia budowę nowych farm wiatrowych w Polsce. Rządowy projekt jej nowelizacji od kilku miesięcy jest już gotowy, jednak do tej pory nie znalazł się w harmonogramie obrad Sejmu.