Reklama
Rozwiń

OZE ma pod górkę

Nowa strategia wytycza jasny kierunek rozwoju zielonych instalacji. Żeby to się w pełni udało, trzeba najpierw zlikwidować bariery, których na tej drodze nie brakuje.

Publikacja: 01.03.2021 06:57

Po pierwszym półroczu mieliśmy łącznie 8,48 GW mocy z odnawialnych źródeł energii, najwięcej z wiatr

Po pierwszym półroczu mieliśmy łącznie 8,48 GW mocy z odnawialnych źródeł energii, najwięcej z wiatru

Foto: Po pierwszym półroczu mieliśmy łącznie 8,48 GW mocy z odnawialnych źródeł energii, najwięcej z wiatru

Polska w nowej strategii energetycznej zadeklarowała osiągniecie 23 proc. udziału odnawialnych źródeł w końcowym zużyciu energii brutto do 2030 r. To cel łącznie dla sektora elektroenergetyki, ciepłownictwa i transportu. Dekadę później udział ten ma wzrosnąć do co najmniej 28,5 proc., podczas gdy w 2019 r. było to zaledwie 12 proc. W samym tylko obszarze produkcji energii elektrycznej OZE ma stanowić co najmniej 32 proc. w 2030 r., a w 2040 r. już 40 proc. Rząd stawia głównie na morskie farmy wiatrowe i fotowoltaikę, ale miejsce w miksie energetycznym widzi też dla lądowych wiatraków, biomasy czy hydroenergii. Droga do dalszego rozwoju tych technologii nie jest jednak prosta, dlatego inwestorzy apelują o jak najszybsze usuwanie barier. A tych nie brakuje.

Słoneczny boom

Ostatni rok to eksplozja inwestycji w panele fotowoltaiczne. Instytut Energetyki Odnawialnej (IEO) podaje, że tylko w IV kwartale 2020 r. wydano warunki przyłączenia dla źródeł fotowoltaicznych o mocy 1,8 GW. To kolejny kwartalny rekord. Według danych zebranych przez IEO łącznie w 2020 r. wydano warunki dla 4,4 GW źródeł przyłączanych do sieci o napięciu wyższym niż 1 kV. To więcej niż wynosi obecnie całkowita moc zainstalowana w fotowoltaice, która według danych Agencji Rynku Energii na koniec 2020 r. wyniosła 3,96 GW. Zaledwie w ciągu roku moc w tego typu instalacjach się potroiła.

Motorem napędzającym wzrost inwestycji był rządowy program „Mój prąd”, którego pula jednak już się wyczerpała. Trwają prace nad uruchomieniem kolejnej edycji. – W 2020 r. obserwowaliśmy boom na instalacje prosumenckie i prężny rozwój tego sektora. Natomiast biorąc pod uwagę ilość wydawanych warunków przyłączenia dla farm PV oraz fakt, że w ostatniej aukcji OZE w małym koszyku nadpodaż projektów była dwukrotna, to można wnioskować, że bieżący rok przyniesie ogromny rozwój w segmencie farm PV w Polsce. Nie tylko, jak to było do tej pory, farm o mocy 1 MW, ale również wielkoskalowych o mocy kilkudziesięciu megawatów – przekonują eksperci IEO.

""

Foto: energia.rp.pl

Energetyka rozproszona to wyzwanie dla krajowych sieci. Operatorzy systemów dystrybucyjnych wskazują, że duże nasycenie mikroinstalacji oraz niekiedy niewłaściwe ustawienia falowników przynoszą problemy dla firm energetycznych pod kątem stabilności pracy sieci elektroenergetycznej. Przede wszystkim dotyczy to braku zbilansowania wytworzonej energii w miejscu jej wyprodukowania. Jest to szczególnie istotne w sytuacji, kiedy okres największej zdolności wytwórczej nie pokrywa się z okresem największej konsumpcji energii elektrycznej w gospodarstwach domowych.

Istotnym problemem jest również niewłaściwe skonfigurowanie lub też brak aktywacji odpowiednich trybów regulacji mocy biernej w inwerterze na etapie montażu. Dlatego Tauron Dystrybucja prowadzi analizy oparte na podłączonych już instalacjach i współpracuje z ośrodkami naukowymi w zakresie symulacji wpływu rozproszonych źródeł OZE na funkcjonowanie sieci dystrybucyjnej w przyszłości. Jak wyjaśnia zarząd Tauronu, chodzi o to, aby to nie system elektroenergetyczny pełnił rolę tzw. wirtualnego magazynu energii. Wyjściem z tej sytuacji jest połączenie rozwoju mikroinstalacji z rozwojem małych domowych magazynów energii. Według spółki ich zastosowanie na szeroką skalę ustabilizowałoby pracę sieci elektroenergetycznej.

Zatrzymany potencjał

Największe bariery stoją przed rozwojem energetyki wiatrowej na lądzie z powodu ustawy wprowadzającej obowiązek zachowania odpowiedniej odległości wiatraków od budynków mieszkalnych (tzw. zasada 10H). W praktyce przepisy te zahamowały rozwój nowych inwestycji w tym obszarze. Branża od dawna apelowała o zniesienie ograniczeń, ale dopiero w ostatnich miesiącach ze strony rządu pojawiły się konkretne deklaracje poluzowania przepisów.

– Zmiany nie nastąpią z dnia na dzień, tylko na przestrzeni kilku lat i będą miały charakter ewolucyjny. Chciałabym podkreślić, że zasada 10H będzie dalej obowiązywać, ale umożliwi udostępnianie na mocy planów miejscowych terenów pod farmy wiatrowe, jeśli taka będzie wola gmin i okolicznych mieszkańców – wyjaśniła w ostatnim wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” Anna Kornecka, wiceminister rozwoju, pracy i technologii.

""

Adobe Stock

Foto: energia.rp.pl

Na razie realizowane są jeszcze inwestycje na podstawie starych regulacji. Bez zmian w prawie nie ma co liczyć na wysyp nowych projektów w energetyce wiatrowej na lądzie.

Krok w dobrą stronę

Krajowa strategia energetyczna największe nadzieje pokłada w rozwoju energetyki wiatrowej na Morzu Bałtyckim. Produkcja z morskich farm będzie miała największy udział w produkcji energii elektrycznej wytworzonej z odnawialnych źródeł. Uchwalenie ustawy regulującej ten nowy dla Polski obszar gospodarki i wprowadzającej mechanizm wsparcia dla inwestorów było pierwszym krokiem w kierunku rozwoju tej technologii. Teraz trwa batalia o wysokość wsparcia, bo zaproponowana przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska cena maksymalna za energię wytworzoną w morskich farmach nie zadowala branży.

Proponowana stawka wynosi 301,5 zł za megawatogodzinę (MWh) i będzie podstawą rozliczenia prawa do pokrycia ujemnego salda w pierwszej fazie systemu wsparcia dla tej branży. To rodzaj pomocy dla właścicieli farm, która ma dać im m.in. gwarancję pokrycia niezbędnych kosztów inwestycji. – Wyznaczona w rozporządzeniu cena referencyjna tego nie gwarantuje. Już teraz jej poziom w niewielkim stopniu odbiega od poziomu cen energii elektrycznej na rynku spot. Przy prognozowanej na kolejne lata rosnącej presji na ceny energii pod wpływem drożejących uprawnień do emisji CO2 cena uzyskiwana przez inwestorów mogłaby być niższa od rynkowej. A to utrudni inwestorom stawiającym pierwsze projekty rozmowy z instytucjami finansowymi – ostrzega Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.

""

Morska farma wiatrowa Middelgrunden nieopodal Kopenhagi, fot. Michał Niewiadomski

Foto: energia.rp.pl

Kolejne wyzwania to wzmocnienie sieci przesyłowej w północnej części kraju, co umożliwi odbiór energii z planowanych farm. Prace w tym zakresie już trwają. Pierwsze wiatraki na Bałtyku mają ruszyć w 2025 r. Do 2030 r. ich moc zainstalowana ma sięgać 5,9 GW, a w 2040 r. około 11 GW. Branża zaznacza jednak, że to zbyt ostrożne szacunki, bo potencjał dla rozwoju tej technologii w Polsce jest znacznie większy.

Energia z wody

Kolejny plan to większe wykorzystanie energetyki wodnej. Energia wytworzona w wodnych elektrowniach szczytowo-pompowych jest częściowo zaliczana do OZE i pełni funkcję regulacyjną dla krajowej sieci. Strategia energetyczna wskazuje, że warto poszukiwać nowych sposobów wykorzystania hydroenergii, także w małej skali. Branża szacuje, że wziąwszy pod uwagę bieżącą moc zainstalowaną w małych elektrowniach wodnych o mocy do 10 MW (286 MW), w których produkuje się rocznie niespełna 1 TWh energii elektrycznej, to jak dotąd wykorzystujemy mniej niż 20 proc. krajowego potencjału technicznego.

Towarzystwo Rozwoju Małych Elektrowni Wodnych (TRMEW) dobrze ocenia aktualny system wsparcia dla tego typu instalacji. – Trzeba jednak pamiętać, że długi okres przygotowywania inwestycji do realizacji, jaki charakteryzuje energetykę wodną, sprawia, że przyrost liczby nowych instalacji nie jest równie dynamiczny jak np. w fotowoltaice – zastrzega Ewa Malicka, prezes TRMEW.

Wśród barier dla rozwoju tej technologii wymienia m.in. długotrwały, skomplikowany i kosztowny proces przygotowania inwestycji, zwłaszcza w zakresie procedury środowiskowej, oraz brak uproszczonych procedur dla małych instalacji, wysokie nakłady inwestycyjne i koszty operacyjne działania małych elektrowni wodnych, wysokie koszty opłat i usług ponoszonych przez właścicieli instalacji, problem z dostępem inwestorów do stopni wodnych będących własnością Skarbu Państwa, a także okres wsparcia dla instalacji trwający 15 lat, niedostosowany do okresu życia elektrowni wodnej sięgającego 60–70 lat.

Polska w nowej strategii energetycznej zadeklarowała osiągniecie 23 proc. udziału odnawialnych źródeł w końcowym zużyciu energii brutto do 2030 r. To cel łącznie dla sektora elektroenergetyki, ciepłownictwa i transportu. Dekadę później udział ten ma wzrosnąć do co najmniej 28,5 proc., podczas gdy w 2019 r. było to zaledwie 12 proc. W samym tylko obszarze produkcji energii elektrycznej OZE ma stanowić co najmniej 32 proc. w 2030 r., a w 2040 r. już 40 proc. Rząd stawia głównie na morskie farmy wiatrowe i fotowoltaikę, ale miejsce w miksie energetycznym widzi też dla lądowych wiatraków, biomasy czy hydroenergii. Droga do dalszego rozwoju tych technologii nie jest jednak prosta, dlatego inwestorzy apelują o jak najszybsze usuwanie barier. A tych nie brakuje.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Nowa Energia
Korolec: Konkurencyjna Europa? Już nie stać nas na czekanie
Nowa Energia
Fundacja PGE zaprasza na „Spotkania ze Sztuką”
Nowa Energia
USA Trumpa będą rozwijać zielone technologie. To się opłaca i daje szanse na konkurowanie z Chinami
Nowa Energia
Przejście do nowej energetyki musi być bezpieczne
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Materiał Promocyjny
Polska czeka na energię z Bałtyku, a branża na regulacje
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku