Nawet 42 tys. osób za 15 lat znajdzie zatrudnienie w branży związanej z energetyką wiatrową i sektorach powiązanych – szacuje Warszawski Instytut Studiów Ekonomicznych w raporcie „Wpływ energetyki wiatrowej na polski rynek pracy”, do którego dotarła „Rzeczpospolita”.
To scenariusz najbardziej optymistyczny, tzw. wysoki, z trzech rozważanych przez WISE. Pozostałe: centralny i niski zakładają, że wokół wiatrakowców pracę znajdzie odpowiednio 9 tys. i 4 tys. osób.
Dla porównania: na koniec 2014 r. ten największy pod względem zainstalowanej mocy sektor odnawialnych źródeł energii (OZE) dawał chleb 8,4 tys. pracownikom, a dwa lata wcześniej – w czasie największego boomu inwestycyjnego w tej branży – sięgał 12 tys. osób. Spadek zatrudnienia nastąpił w wyniku niepewności inwestycyjnej związanej z przedłużającymi się pracami nad ustawą o OZE.
Potencjał morza
– Nasze szacunki są konserwatywne. Pod uwagę braliśmy nie tylko potencjalne możliwości rozwoju tego rynku pracy, ale i nastawienie do energetyki odnawialnej w Polsce – podkreśla Maciej Bukowski, prezes WISE.
– Zarówno scenariusz centralny, jak i wysoki zakładają powstanie 2,2 GW mocy wiatrowych na Bałtyku, czyli zrealizowanie projektów Polenergii i PGE EO, na które już w tym momencie są wydane zgody przyłączeniowe. W scenariuszu wysokim wiązałoby się to z utworzeniem około 30 tys. z 42 tys. stałych miejsc pracy w branży wiatrowej – głównie w przemyśle i łańcuchu dostaw komponentów oraz usług – wskazuje Arkadiusz Sekściński, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej. Bo według niego to właśnie morskie wiatraki będą determinantą przyspieszenia wzrostu tego rynku pracy w naszym kraju.