W kwietniu 22 proc. całej energii elektrycznej wytworzonej w tym kraju pochodziło z odnawialnych źródeł: wiatru, słońca, białego węgla i energii geotermicznej, a tylko 20 proc. z węgla.
CZYTAJ TAKŻE: Węglowy gigant stawia na gaz i panele słoneczne
Odejście od dotąd wszechwładnego węgla wynikało z czynników sezonowych, do zmiany proporcji przyczyniła się także stale malejąca liczba elektrowni węglowych. Pod koniec wiosny i na początku lata w Stanach występuje zwykle najmniejsze zapotrzebowanie na energię elektryczną, bo ludzie przestają ogrzewać mieszkania, a nie korzystają jeszcze z klimatyzacji. Z kolei wykorzystanie siły wody – największego źródła odnawialnej energii – „osiąga szczyt na wiosnę, bo topniejące śniegi zapewniają duży dopływ wody do generatorów elektrowni wodnych” – wyjaśnił IEA.
Węgiel uważany za najbrudniejsze źródło tracił od dawna na popularności, w bieżącym roku jego udział zmalał do poziomu najniższego od 41 lat. Mimo starań administracji, by ożywić ten sektor energetyki, od wyboru Donalda Trumpa na prezydenta w 2016 r. zamknięto 51 elektrowni węglowych, a w ostatnich 4 latach 8 firm energetycznych wystąpiło do sądów o ochronę przed wierzycielami.
Węgiel na hałdach/Bloomberg