W listopadzie Litwa wyprodukowała o 36 proc. mniej energii elektrycznej niż w październiku. Cena prądu na Litwie była najwyższa wśród republik nadbałtyckich i wyniosła 55,42 euro za MWh. To drożej niż w Estonii, gdzie pomimo wzrostu ceny o 14 proc. energia elektryczna kosztowała 52,62 euro, a na Łotwie 55,24 euro (+0,4 proc.). To dlatego, że w odróżnieniu od Litwy, Estonia wyprodukowała o 7 proc. prądu więcej, a Łotwa aż o 27 proc.

„W listopadzie poziom wody w elektrowniach wodnych krajów północnych trochę się podniósł, ale i tak jest o wiele niższy średniej wieloletniej. Dlatego produkcja prądu była ograniczona. Wprawdzie na początku miesiąca prąd intensywnie produkowały elektrownie wiatrowe, ale kiedy zaczęły się chłody, i ta produkcja spadła. A to zbiegło się, z normalnym na tę porę roku, wzrostem zapotrzebowania. No i ceny poszły w górę – mówi Martinas Giga, dyrektor niezależnego dostawcy prądu Elektrum Lietuva dla agencji BNS.

Cena na giełdzie Nord Pool za miesiąc wzrosła o 12 proc. do 48,37 euro za MWh. To najdrożej od ośmiu lat. Popyt na prąd zwiększył się w listopadzie najbardziej w Estonii o 4 proc., a na Litwie i Łotwie po 3 proc.. – W listopadzie poziom wody w hydroelektrowniach Daugawy (Dźwina) nieco się podniósł wobec stanu z października. Wciąż jednak pozostaje minimalny i choć niewielki wzrost cieszy, to tak mało prądu wyprodukowaliśmy ostatnio w 2015 r – przyznał Giga.