W środę minister spraw zagranicznych Węgier Peter Szijjarto poinformował o podpisaniu umowy z Gazpromem, zgodnie z którą od 1 września Węgry dostają dodatkowe 5,8 mln m3 gazu dziennie (we wrześniu i październiku będzie to 353,8 mln m3), gazociągiem Turecki Potok przez Serbię.
„Komisja Europejska nie jest stroną tego kontraktu, nie ma szczegółowych informacji na temat tego kontraktu, więc nie możemy powiedzieć, jaka cena zostanie zapłacona za gaz” – powiedział na czwartkowym briefingu Tim McPhee przedstawiciel Komisji Europejskiej cytowany przez RIA Nowosti.
Zaznaczył, że działania Budapesztu, jeżeli zostaną potwierdzone, są sprzeczne z przyjętymi przez wszystkich członków Unii, także przez Węgry.
Czytaj więcej
Gazprom zwiększył wyraźnie przepływ gazu na Węgry przez gazociąg Turkstream.
„Przypominam, że kraje członkowskie zgodziły się zmniejszyć naszą ogólną zależność od rosyjskiej energii. Przyjęliśmy przepisy dotyczące oszczędzania energii, aby zmniejszyć zapotrzebowanie na gaz o 15 proc. tej zimy. Jesteśmy w stałym kontakcie ze wszystkimi państw członkowskich w sprawie realizacji tych planów” – dodał McPhee.
Rząd Wiktora Orbana utrzymuje, że „zaopatrzenie Węgier w energię jest fizycznie niemożliwe bez rosyjskiego gazu”. Jako jedyny w Unii przedłużył kończący się kontrakt długoterminowy.
Węgry i Gazprom podpisały we wrześniu 2021 r. kontrakt na dostawy 4,5 mld m sześc. gazu rocznie w ciągu najbliższych 15 lat, z czego 3,5 mld m sześc. gazu rocznie Rosjanie dostarczają przez Serbię (z Turkish Stream) a 1 mld m3 przez Ukrainę i Austrię. Pierwsze ilości gazu gazociągiem Balkan Stream, który odbiera gaz z Turkish Stream, trafiły przez Serbię na Węgry 1 października minionego roku.
Węgierskie władze nie robią praktycznie nic, by zmniejszyć zależność od rosyjskich surowców. Cena jest znana. W zamian za tańszy rosyjski gaz, niejednokrotnie przedstawiciele Węgier torpedowali antyrosyjskie inicjatywy w Unii.