We wtorek w Brukseli odbyło się pierwsze spotkanie roboczej grupy ds. energetyki RE poświęcone propozycji Komisji Europejskiej zmian w dyrektywie gazowej. Zmiany są kluczowe dla ośmiu projektów inwestycyjnych, w tym najbardziej kontrowersyjnego – Nord Stream-2, czyli rozbudowy o dwie nitki rosyjskiego gazociągu na dnie Bałtyku.
Jak dowiedziała się w Brukseli agencja Nowosti, nie wiadomo jeszcze, czy został znaleziony konsensus w sprawie proponowanych poprawek. Bez takiego kompromisu nie ma szans, by poprawki zostały przyjęte przez Radę Europy i Parlament Europejski, a więc by stały się obowiązującym prawem w połowie tego roku.
Najwięcej różnic między krajami Unii jest w sprawie tego, czy zmiany mają też objąć już trwające inwestycje, czy tylko przyszłe. Jeżeli tak by się stało, to zagrożony byłby projekt Nord Stream-2. Projekt umożliwia Rosji zmniejszenie o ok. 3/4 tranzytu gazu przez Ukrainę; a zachodnim partnerom Gazpromu – szybsze i bezpośrednie dostawy.
Zdecydowanymi przeciwnikami projektu są kraje Europy Środkowo-Wschodniej z Polską na czele, a także republiki nadbałtyckie i kraje skandynawskie. Dania tak zmieniła prawo, że Gazprom musi szukać alternatywnego szlaku, by ominąć duńskie wody przybrzeżne. Przeciwnicy rosyjskiej inwestycji argumentują, że jest ona polityczna i zwiększy zależność Unii od Rosji. A to z kolei przeczy zasadzie różnicowania źródeł dostaw surowców energetycznych. Komisja Europejska na początku listopada 2017 r. zaproponowała wniesienie poprawek do gazowej dyrektywy Unii. Celem zmian jest, by unijne regulacje energetyczne dotyczyły wszystkich gazociągów na terenie Unii, które prowadzą z lub do krajów trzecich. Obecnie dotyczą one jedynie kilku projektów.