Do wybuchu doszło we wtorek 12 grudnia. Austriacki koncern paliwowy OMV natychmiast zakręcił gaz, starając się ograniczyć rozmiary awarii, w której zginęła jedna osoba, a 21 zostało rannych. Wstrzymane zostały dostawy rosyjskiego surowca na południe Europy, m.in. do Włoch, na Słowację, do Chorwacji i Słowenii. Pompowanie go przerwali też sami Rosjanie. A dostawy zostały wznowione dopiero po północy.
Efektem wybuchu w Baumgarten był natychmiastowy, niemal dwukrotny wzrost cen tego surowca w Europie. Nie było wiadomo, jak długo potrwa ponowne uruchomienie dostaw, więc działające na rynku firmy obawiały się niedoboru tego paliwa w czasie nadchodzącej zimy. Sytuacja była bardzo poważna, ponieważ przez Baumgarten przepływa jedna trzecia rosyjskiego gazu sprzedawanego Europie Zachodniej.
Jest to również porażka wizerunkowa Gazpromu, który nie miał w awarii żadnego udziału, oraz Austriaków, którzy szczycą się najbardziej nowoczesną przepompownią w Europie. Ucierpiała także opinia o OMV jako o firmie, która jest w stanie zapewnić gaz Europie.
Ta awaria (chociaż bardzo szybko usunięta), a zwłaszcza rynkowa na nią reakcja są wskazówką dla Polski, że polityka dywersyfikacji kierunków dostaw jest jak najbardziej wskazana. Według Komisji Europejskiej w momencie ukończenia budowy Nord Stream 2, który uzupełni dostawy Nord Stream 1, prawie 80 proc. gazu będzie docierać do UE z jednego tylko kierunku. Dla Polski to poważne ostrzeżenie, bo taka awaria może się przecież jeszcze kiedyś wydarzyć.
W tej sytuacji coraz większego znaczenia nabiera pomysł budowy w Polsce hubu gazowego. Na początku lipca 2017 r. o stworzeniu takiej infrastruktury rozmawiały Polska Towarowa Giełda Energii (TGE) i spółka Gaz-System. Podpisały one list intencyjny w sprawie rozwoju rynku hurtowego gazu w Polsce. Przedstawiciele Gaz-Systemu podkreślali wówczas, że po jego powstaniu Polska będzie miała wpływ nie tylko na bezpieczeństwo zaopatrzenia w to paliwo, ale i na ceny gazu dla całego regionu.