„Zapowiadana wysokość kary (UKKiK-red) jest bezprecedensowa i znacznie przewyższa inwestycje Gazpromu w projekt Nord Stream 2 (według naszych szacunków grupa zainwestowała ok. 3,5 mld euro). Jednocześnie stanowisko polskiego regulatora w odniesieniu do projektu nie było zaskoczeniem. I choć postrzegamy tę informację negatywnie, spodziewamy się długiego sporu przed decyzją o odwołaniu się od orzeczenia do polskich sądów, a być może w przyszłości do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka” – ocenili analitycy rosyjskiej firmy konsultingowej Aton.
Rosyjscy eksperci instytucji kremlowskich powtarzają za Gazpromem, że kara UOKiK jest bezprawna i służy jedynie „tworzeniu trującej atmosfery wokół projektu”.
Z kolei Siergiej Pikin dyrektor Funduszu Rozwoju Energetycznego zwraca uwagę, że wciąż nie wiadomo, kto miałby dokończyć budowę gazociągu. „Trudno powiedzieć, kiedy gazociąg zostanie ukończony, pod koniec przyszłego roku czy w połowie, bo ze statkami nadal toczy się gra. Wciąż nie wiadomo, kto położy rury. Poza tym wszyscy boją się sankcji” – mówi Pikin dla agencji Prime.
Bloomberg
Decyzja UOKiK została też skomentowana dla agencji RIA Nowosti przez partnerów Gazpromu, także ukaranych przez polski urząd – niemiecki Uniper i Wintershall Dea, austriacki OMV oraz brytyjsko-holenderski Shell. W tym ostatnim analizują decyzję, zastanawiając się nad dalszym postępowaniem.
Austriacki OMV, który od początku stał murem za Rosjanki i ostro lobbował w Brukseli, podkreślił, że firma jest głęboko przekonana, że „przestrzega wszystkich obowiązujących przepisów”. W niemieckim Uniper, nie tylko nie zgadzają się z decyzją, ale też rozważają możliwość odwołania się od niej. Firma wyjaśnia podobnie jak Gazprom, że umowy zawarte pomiędzy partnerami Nord Stream 2, a Gazpromem nie dotyczą joint venture, ale finansowania. W związku z czym nie podlegają zgłoszeniu do UOKiK. Niemcy podkreślają, że w przypadku odwołania proces może zająć nawet 4-5 lat. A w tym czasie zapłacenie kary jest zawieszone.