Do tej pory Gazprom przede wszystkim dostarczał gaz do Europy Zachodniej i z mniejszym lub większym sukcesem zdobywał udziały lub tworzył spółki, które sprzedawały gaz bezpośrednio do odbiorców w kilku krajach.
Prezes Gazprom Energoholding Denis Fedorov zapowiedział, że zarząd rosyjskiego koncernu już wybrał i analizuje trzy, cztery projekty energetyczne w Europie, transakcje może zawrzeć jeszcze w tym roku. Nie ujawnił szczegółów, ale najpewniej chodzi o udziały w istniejących lub budowanych elektrowniach opalanych gazem, zapewnił, że rosyjskiemu koncernowi zależy na pakietach kontrolnych i zapłaci za nie gotówką.
W sumie Gazprom określił listę dziesięciu projektów energetycznych, zainteresowany jest też elektrowniami w Bułgarii, Rumunii i Turcji. Jednocześnie w piątek szef Gazprom Energoholding potwierdził, że RWE jest jedynym partnerem do rozmów na temat utworzenia wspólnej spółki energetycznej, choć rosyjski potentat otrzymał podobną propozycję od innego koncernu – E. OB Ruhrgas.
RWE najważniejszym partnerem
Deklaracja piątkowa nie jest zaskoczeniem, bo trzy dni wcześniej spotkali się prezes Aleksiej Miller i Jurgen Grossman w Hadze i ustalili, że wydłużą termin przewidziany na ustalenie szczegółów współpracy – z 15 października do końca roku. A miesiąc wcześniej z działu inwestycji zagranicznych Gazpromu zapewnił, że RWE do swoich nowych elektrowni w krajach Beneluksu, Niemczech i Wielkiej Brytanii będzie mógł kupić taniej rosyjski gaz. Właśnie te aktywa RWE chce włączyć do joint venture z Gazpromem, a decyzję o współpracy podjął latem po publikacji wyniku finansowego, który okazał się o 40 proc. niższy niż rok wcześniej (RWE zarobił 1,7 mld euro, ale zadłużenie przekroczyło 27 mld euro).