Oceny zasobów gazu z łupków w Polsce są rozbieżne. W zasadzie szacunki każdej instytucji mocno od siebie odbiegają. Czy może pan profesor w sposób przystępny dla czytelników wyjaśnić ile go według pana mamy?
W naszym kraju zostały rozpętane poprzez media i klasę polityczną nadmierne oczekiwania dotyczące zasobów gazu z łupków, szybkości i tempa ich eksploatacji oraz opłacalności wydobycia. Media i politycy zaczęli nawzajem podbijać swoje relacje poprzez mnożenie ilości surowca, który występuje w polskich warunkach. Tymczasem na chwilę obecną nie ma żadnych dowodów na to że są złoża gazu łupkowego. Są natomiast racjonalne przesłanki, że mogą być, a to jest bardzo poważna różnica. Teraz w sposób bardzo staranny i długoletni inwestorzy posiadający koncesje muszą przeprowadzić badania, ażeby spróbować określić, ile gazu w łupkach się znajduje, a potem oczywiście jakie są możliwości techniczne jego uwolnienia. Wreszcie trzeba określić opłacalność wydobycia.
Kiedy będziemy wiedzieli ile mamy gazu w łupkach?
Tak jak powiedziałem dochodzenie do informacji o wielkości zasobów jest procesem długotrwałym. Do ich określenia nie wystarczą dane z wykonanych do tej pory trzydziestu paru otworów, czy pięćdziesięciu, które mogą być zrealizowane w przyszłym roku. Na obszarze każdej koncesji trzeba tych otworów przeprowadzić setki. Jest tak dlatego, że zupełnie innymi zasadami rządzą się poszukiwania złóż konwencjonalnych od niekonwencjonalnych. Mówiąc najogólniej złoże konwencjonalne charakteryzuje się nagromadzeniem gazu, czy ropy w jednym miejscu, zazwyczaj w jednej strukturze. Jeśli dobrze wybierze się miejsce wykonania otworu to w zasadzie, jedno wiercenie przesądza, czy złoże jest, czy nie ma go. Co więcej nawet przy pomocy jednego, czy kilku otworów eksploatacyjnych, całe złoże w strukturze można wydobywać. Eksploatację można prowadzić przez dość długi okres, a jeśli złoże jest wydajne i o dużych zasobach, to nawet kilkanaście, czy kilkadziesiąt lat. Złoża gazu łupkowego mają zupełnie odmienny charakter. Po pierwsze znajdują się w skale, która została pozbawiona porów i szczelin, którymi mógłby przepływać gaz, czy ropa. Poza tym surowiec w tej skale jest rozproszony, a nie skoncentrowany. Z tego powodu trzeba wykonywać kilkaset otworów pionowych, potem poziomych oraz przeprowadzić tzw. zabiegi szczelinowania, niszcząc strukturę skały, po to aby wywoływać w sposób sztuczny przypływ tych rozproszonych ilości gazu do otworu. Co więcej, żeby w ogóle utrzymywać możliwość eksploatacji na poziomie gwarantującym przemysłowe wydobycie, czyli takim który pozwala przekazywać gaz do sieci w pewnej stałej ilości, to trzeba w sposób ciągły wykonywać kolejne odwierty i zabiegi szczelinowania. Jeśli tego nie będziemy robić, to wielkość wydobycia będzie w sposób gwałtowny spadać.
Senator Włodzimierz Cimoszewicz obawia się ogromnego skandalu związanego gazem łupkowym w Polsce. W Radiu Zet powiedział, że szacunki dotyczące zasobów są oparte na błędnych danych. Powołał się na rozmowę, w której miał mu pan powiedzieć, że amerykańskie szacunki były oparte na polskich danych, w których w niewłaściwym miejscu postawiono przecinek, co w konsekwencji oznacza, że podane wielkości zasobów zostały mocno zawyżone. Czy to prawda?