Prosto z Houston Igor Siecizn leci do Wenezueli na pogrzeb Hugo Chaveza. Ma też dopilnować interesów koncernu w tym kraju. Przepytani przez agencję Prime eksperci są zdania, że zmiana władzy może w Wenezueli pójść według dramatycznego scenariusza. Będzie to groźne dla rosyjskich firm działających w tym kraju. Przede wszystkim może zagrozić realizowanym obecnie kontraktom w branży paliwowej.
Chodzi o prace przy wydobyciu ropy w dorzeczu Orinoko. Na tamtejszym złożu Hunin-6 40 proc. udziałów ma rosyjskie Narodowe Konsorcjum Naftowe (NKN). Powstało ono w 2010 r. i założyły je Rosneft, Łukoil, Surgutneftegaz, Gazprom Neft i TNK-BP. Udziałowcy mieli po 20 proc. i licencję na 40 proc. złoża. Zasoby złoża oceniane są na 52,6 mld baryłek ropy. Reszta - 60 proc. złoża należy do państwowego PdVSA.
Wenezuelskie złoża zawierają tzw. ciężką ropę, trudniejszą i kosztowniejszą w wydobyciu i przerobie. Nakłady na uruchomienie wydobycia z Hunin oceniane są na 20 mld dol. We wrześniu 2012 r. Surgutneftegaz wycofał się z NKN, sprzedając swoje 20 proc. Rosneft. Koncern został operatorem projektu. Rosneft podpisał też szereg umów na wiercenia na szelfie Wenezueli. Jesienią ruszyło pierwsze wydobycie ropy nad Orinoko.
W 2011 r. Gazprom podpisał podobne memorandum z wenezuelskim PdVSA. Koncerny wspólnie szukają gazu w złożach podmorskich.
Według raportu energetycznego BP z czerwca 2012 r., Wenezuela jest światowym liderem, jeżeli chodzi o zasoby ropy. Statistical Review of World Energy 2012 podaje, że wenezuelskie udowodnione zasoby ropy wynosiły na koniec 2011 r. 296,5 mld baryłek, co stanowiło 18 proc. globalnych zasobów.