W poniedziałek „Rz" ujawniła, że z inwestycji w morskie farmy wiatrowe w Polsce rezygnuje portugalska firma EDP Renewables (projekt za ok. 5,5 mld zł).
Jak ustaliliśmy teraz – decyzję o rezygnacji z projektów offshore podjęli Hiszpanie. A Iberdrola chciała zbudować ok. 2 GW mocy na Bałtyku za ok. 24 mld zł. Ale nie dostała tzw. PSZW, czyli pozytywnej decyzji z resortu transportów na tzw. wznoszenie sztucznych wysp – to pierwszy krok do budowy wiatraków na morzu.
– W sprawie tych lokalizacji negatywne opinie wydały resorty obrony narodowej oraz środowiska – powiedziała „Rz" Anna Wypych-Namiotko, wiceminister transportu.
Kto będzie budował
Iberdrola sprawy na razie nie komentuje. Warto jednak wskazać, że hiszpańska spółka tym samym w ogóle wycofa się z Polski. Lądowe wiatraki Iberdroli oraz Donga kupują bowiem PGE i Energa – w sumie za ok. 2 mld zł.
Wydawało się jednak, że doświadczeni Hiszpanie całą uwagę skierują na offshore – branża szacuje bowiem, że do 2030 r. w Polsce mogłoby powstać 6 GW takich mocy za ok. 80 mld zł. Inwestycje na razie nie ruszają m.in. przez brak ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE), gdzie ma być określone wsparcie dla poszczególnych technologii.