Przedsiębiorstwa nie są dziś w stanie oszacować, w jaki sposób przyjęty we wtorek przez Radę Ministrów projekt nowelizacji ustawy o zapasach ropy naftowej faktycznie przyczyni się do zmniejszenia obciążeń firmy paliwowych, tak jak zapowiada to rząd.
– Ich implementacja mogłaby wpłynąć na poprawę konkurencyjności polskich przedsiębiorstw oraz zwiększenie bezpieczeństwa energetycznego kraju. Jednak ostatecznie o bilansie korzyści decydować będzie wysokość opłaty zapasowej ponoszonej przez producentów i importerów – informuje PKN Orlen.
Dziś wiadomo jedynie, że maksymalna opłata zapasowa, którą pobierze Agencja Rezerw Materiałowych, wynosi 90 zł. – Należy podkreślić, że jej jedynym zadaniem jest ograniczenie górnego poziomu i nie ma ona nic wspólnego z określeniem wysokości składki płaconej przez przedsiębiorców – informuje Mariusz Kozłowski z resortu gospodarki. Jej wysokość zostanie określona w rozporządzeniu.
25 mln ton ropy naftowej rocznie zużywają w przybliżeniu polskie rafinerie należące do Orlenu i Lotosu
Analitycy w sprawie oceny nowych przepisów są podzieleni. Część uważa, że o faktycznych oszczędnościach dla firm, o ile one będą, dowiemy się, gdy poznamy wysokość opłaty zapasowej. Inni twierdzą, że to nie ma większego znaczenia, gdyż najważniejsze będzie to, że firmy paliwowe poprawią płynność poprzez zmniejszenie wartości zapasów, jakie będą musiały utrzymywać. Tak zapewne uważają też przedstawicie Grupy Lotos. – Polska ma szansę dołączyć w przyszłym roku do grona państw, w których za magazynowanie zapasów ropy i paliw odpowiadają również agencje rządowe. Z punktu widzenia Lotosu to pozytywna zmiana – twierdzi Marcin Zachowicz, rzecznik gdańskiej grupy.