ETS - reforma systemu nie w tej kadencji PE

Wybrani w maju do Parlamentu Europejskiego przedstawiciele państw członkowskich mogą mieć problem ze zmianami systemu ETS – wynika z szacunków domu maklerskiego Consus.

Publikacja: 16.07.2014 11:45

Propozycja reformy ETS zakłada, że w przypadku, gdy nadwyżka na rynku przekroczy 833 mln uprawnień d

Propozycja reformy ETS zakłada, że w przypadku, gdy nadwyżka na rynku przekroczy 833 mln uprawnień do emisji CO2, w celu utrzymania stabilności rynku utworzona zostanie dodatkowa rezerwa.

Foto: Bloomberg

Chodzi w nim o uregulowanie międzynarodowego rynku zezwoleń na handel emisjami dwutlenku węgla i innych gazów cieplarnianych, które są efektem ubocznym produkcji przemysłowej. Efektem byłaby większa ingerencja Unii na tzw. rynku carbon, co miałoby skutkować wzrostem cen uprawnień do emisji CO2.

Propozycja reformy ETS opublikowana przez Komisję Europejską w styczniu 2014 roku zakłada, że w przypadku, gdy nadwyżka na rynku przekroczy 833 mln uprawnień do emisji, w celu utrzymania stabilności rynku utworzona zostanie dodatkowa rezerwa.

Owa rezerwa stabilizacyjna jest najczęściej dyskutowanym pomysłem. - O ile wcześniejsza implementacja systemu (przed kolejnym okresem EU ETS – red.) najprawdopodobniej miałaby odzwierciedlenie we wzroście cen uprawnień, a co za tym idzie większego obciążenia finansowego firm z sektora energetycznego, to szanse na taki obrót sprawy wydają się niewielkie. Bardziej prawdopodobnym scenariuszem jest zwiększenie zmienności cen uprawnień z powodu pojawiających się informacji o stanowisku poszczególnych państw odnośnie interwencji – zauważa Wojciech Hofman, makler papierów wartościowych w DM Consus.

Jak zaznacza, podobny scenariusz obserwowaliśmy podczas procedowania „backloadingu". - Taka sytuacja dotknie największych uczestników systemu ETS, gdyż będą oni narażeni na większe ryzyko cenowe, co może ich skłaniać do zabezpieczania swoich pozycji – ocenia Hofman.

Z przeprowadzonej przez DM Consus symulacji głosowania dotyczącego zwiększenia interwencji na rynku uprawnień do emisji wynika, że do uzyskania poparcia zmian systemu brakowałoby 45 głosów. A więc co najmniej 6 proc. europosłów musiałoby zmienić swoje zdanie na ten temat. Wykorzystano przy tym dotychczasowe głosy oddane w sprawie backloadingu (czasowego wycofania części uprawnień z rynku – red.) przez członków ugrupowań w ubiegłorocznym głosowaniu (zakładając, że będą głosować analogicznie w sprawie interwencji na rynku CO2), a także uwzględniono sceptyczne nastawienie do polityki klimatycznej nowych posłów. Z przedstawionej analizy wynika, że wśród deputowanych nieprzynależących do żadnego ugrupowania aż 94,2 proc. może opowiedzieć się przeciw mechanizmowi rezerwy stabilizacyjnej. W konsekwencji frakcje popierające reformę mogą liczyć jedynie na 3 głosy z tej grupy.

O zmianie układu sił w europarlamencie w temacie polityki klimatycznej i reformy systemu - według DM Consus – mogą zdecydować trzy czynniki. Chodzi o wypracowanie w ciągu najbliższych dwóch latach nowego globalnego porozumienia klimatycznego, polepszenie się koniunktury gospodarczej w UE, a także zmiana poglądów dużej części deputowanych.

Ale taki obrót spraw jest na rękę największym spółkom energetycznym w Polsce, dla których głównym paliwem jest cały czas węgiel, głównie kamienny. – Od początku mówiliśmy, że dla nas zaostrzenie polityki klimatycznej w UE w zakresie redukcji emisji CO2 będzie niekorzystnie. Dzięki takiemu rozkładowi sił w Parlamencie Europejskim, gdzie w stosunku do poprzedniej kadencji przybyło reprezentantów o skrajnych poglądach, polska energetyka zyska więcej czasu na dostosowanie się do unijnych wymogów – mówi nam przedstawiciel branży prosząc o anonimowość.

Z kolei Wojciech Hofman, makler papierów wartościowych w DM Consus zwraca jednak uwagę na inny aspekt sprawy. - Zwiększona zmienność cen uprawnień na rynku zwiększa niepewność wśród jego uczestników i zmusza do planowania oraz zabezpieczania się. Mając ten aspekt na uwadze to raczej główni gracze nie będą zadowoleni – mówi. Ale od razu dodaje: Szanse na szybsze wprowadzenie reformy są niewielkie, a co za tym idzie opóźnia to potencjalny wzrost cen, a z tego już mogą być zadowoleni.

Chodzi w nim o uregulowanie międzynarodowego rynku zezwoleń na handel emisjami dwutlenku węgla i innych gazów cieplarnianych, które są efektem ubocznym produkcji przemysłowej. Efektem byłaby większa ingerencja Unii na tzw. rynku carbon, co miałoby skutkować wzrostem cen uprawnień do emisji CO2.

Propozycja reformy ETS opublikowana przez Komisję Europejską w styczniu 2014 roku zakłada, że w przypadku, gdy nadwyżka na rynku przekroczy 833 mln uprawnień do emisji, w celu utrzymania stabilności rynku utworzona zostanie dodatkowa rezerwa.

Pozostało 86% artykułu
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Energetyka
Famur o próbie wrogiego przejęcia: Rosyjska firma skazana na straty, kazachska nie