Gazprom może mieszać przy terminalu LNG w Świnoujściu

Gazprom i Saipem łączy wiele wspólnych interesów. Dzięki nim Rosjanie ?mogą naciskać na Włochów, by się nie spieszyli z budową w Świnoujściu.

Publikacja: 01.08.2014 05:36

Gazprom może mieszać przy terminalu LNG w Świnoujściu

Foto: Bloomberg

Rosjanie wiedzą, że terminal na skroplony gaz ziemny LNG może uniezależnić nas od dostaw ze Wschodu lub przynajmniej zmusić ich do obniżenia Polsce cen importowanego surowca. To oczywiście nie jest na rękę Gazpromowi, dlatego może próbować wykorzystywać swoje strategiczne partnerstwo z Saipem.

Obopólne korzyści

Saipem, który w 43 procentach należy do koncernu naftowo-gazowego Eni, był i jest zaangażowany w projekty zlecane przez klientów z Rosji. W marcu 2014 roku, a więc w czasie nasilenia konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, dostał od firmy South Stream Transport wart 2 mld euro kontrakt na położenie pierwszego odcinka gazociągu South Stream z Rosji do Bułgarii po dnie Morza Czarnego.

South Stream Transport to spółka należąca w 50 proc. do Gazpromu, w 25 proc. do Eni, 15 proc. do francuskiego EdF, a w 15 proc. do niemieckiego Wintershalla.

Kilka lat temu Saipem Energy Services (spółka zależna Saipem znana wcześniej jako Snamprogetti) opracowywała też dokładny projekt gazociągu North Stream, idącego z Rosji do Niemiec po dnie Bałtyku. Specjalistyczne okręty należące do Saipem układały również część rur wchodzących w skład tego gazociągu. W latach 1999–2003 włoska spółka brała udział w budowie gazociągu Blue Stream łączącego południową Rosję z tureckim portem Samsun.

Z kolei w latach 2003–2007 Saipem uczestniczył w budowie platform wydobywczych u wybrzeży Sachalinu (projekt Sachalin II), a w latach 2003–2009 w budowie gazociągu łączącego pola wydobywcze na Sachalinie z terminalem LNG.

Światowy ?lider

Saipem był w ostatnich latach zaangażowany w dziesiątki różnych projektów energetycznych na całym świecie, obejmujących m.in. wydobycie, budowę gazociągów, morskich platform, rafinerii, infrastruktury związanej z energetyką odnawialną, a także terminali LNG.

Spółka ma na koncie budowę instalacji regazyfikacyjnych LNG w takich miejscach, jak hiszpańskie Bilbao, kanadyjski Canaport, amerykański Freeport, chiński Guangdong i koreański Pyong Taek. Teraz buduje je w Świnoujściu.

Saipem uznaje się za światowego lidera w sektorze prac inżynieryjnych prowadzonych na potrzeby branży naftowo-gazowej. Spółka działa od połowy lat 50. i jest obecna na sześciu kontynentach. W 2013 roku zdobyła nowe kontrakty warte łącznie 10,65 mld euro.

W tym roku, obok umowy na budowę South Stream, wśród dużych kontraktów Saipem znalazły się m.in. wart 4 mld dolarów kontrakt na budowę infrastruktury dwóch pól wydobywczych w Angoli oraz opiewająca na 1,8 mld dolarów umowa dotycząca zagospodarowania azerskiego pola gazowego Shah Deniz na Morzu Kaspijskim.

650 operacji

Tomasz Pepliński, prezes Polskiego LNG, spółki odpowiedzialnej za projekt gazoportu, i Włodzimierz Karpiński, minister skarbu, zapewniają, że terminal w Świnoujściu będzie zbudowany do końca tego roku. Jego eksploatacja ma z kolei ruszyć w połowie 2015 r. Ostatnia z tych dat jest bardzo ważna, zwłaszcza dla Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa, które dotychczas nie wiedziało, jak będzie mogło ustawić harmonogram dostaw katarskiego gazu do Polski, a zwłaszcza na kiedy umówić pierwszy statek z LNG. Poważne wątpliwości co do nowego harmonogramu wyraża jednak wielu ekspertów.

– Prawdopodobnie będziemy mieli do czynienia z poważnymi problemami z odbiorem technicznym, ponieważ wcześniej polski nadzór techniczny miał zastrzeżenia co do jakości materiałów stosowanych w budowanych instalacjach. Może to prowadzić nie tylko do sporów, ale i braku odważnych, którzy pod takimi odbiorami technicznymi się podpiszą – mówi Zbigniew Kuźmiuk, europoseł PiS.

Polskie LNG informuje, że instalacje do odbioru i regazyfikacji skroplonego gazu ziemnego to skomplikowane projekty inżynieryjne. Ze względu na skalę inwestycji i złożoność technologiczną zarówno odbiory, jak i faza rozruchu będą dużymi przedsięwzięcia organizacyjnymi.

– To bardzo wymagający i skomplikowany proces, złożony z około 650 systemów i operacji następujących po sobie, uwzględniający wszelkie niezbędne wymogi bezpieczeństwa oraz kontroli jakości – podaje Polskie LNG.

Specjalna grupa

Aby przygotować się do odbiorów, firma powołała specjalną grupę rozruchową, w której skład wchodzą specjaliści z Polskiego LNG, międzynarodowej spółki Atkins (sprawuje nadzór inwestorski nad projektem) oraz Saipem. Do uruchomienia terminalu potrzebne będzie uzyskanie ponad 20 uzgodnień i pozwoleń administracyjnych.

– Spółka rozpoczęła proces kompletowania załogi na okres eksploatacji, aby pozyskać możliwie najlepszych specjalistów i przygotować ich do pracy przez zapoznawanie z instalacją już na etapie jej rozruchu – twierdzi Tomasz Pepliński. Dodaje, że obecnie rekrutacja dobiega końca, a przyjmowanie pracowników jest zorganizowane w taki sposób, aby z wyprzedzeniem ich wyszkolić. Planowane jest m.in. szkolenie na terminalu we Włoszech.

Polska będzie miała nowe możliwości pozyskiwania gazu ziemnego

Niezależność energetyczna dużo kosztuje

Dzięki terminalowi LNG nasz kraj będzie mógł sprowadzać 5 mld m sześc. gazu rocznie z niemal każdego miejsca na świecie, gdzie znajdują się duże ilości skroplonego surowca. W efekcie nasze możliwości importu wzrosną do 22,2 mld m sześc. To zdecydowanie przekracza potrzeby Polski, gdyż rocznie zużywamy około 15 mld m sześc. błękitnego paliwa, z czego 11 mld m sprowadzamy z zagranicy. Po uruchomieniu terminalu z innych kierunków niż wschodni będziemy mogli importować 9,3 mld m sześc. gazu rocznie. Dziś jest to zaledwie 4,3 mld. Polska wydobywa około 4,3 mld m sześc. gazu rocznie. W rezultacie będziemy mogli stać się niemal całkowicie niezależni od Gazpromu lub przynajmniej negocjować z nim bardziej rynkowe ceny niż obecnie. Dziś do Polski zakontraktowane są dostawy około 1,5 mld m sześc. błękitnego paliwa rocznie. PGNiG umowę na skroplony gaz podpisało na 20 lat z koncernem Qatargas. Mimo że szczegóły kontraktu nie są znane, w ocenie specjalistów jest on dla polskiej strony mało korzystny. Przede wszystkim dostarczany surowiec będzie wyjątkowo drogi. Zgodnie z umową będziemy musieli zapłacić za gaz niezależnie od tego, czy go odbierzemy.

Opinia dla „Rz"

Zbigniew Kuźmiuk europoseł PiS

Ponoć inwestycja gazoportu w Świnoujściu jest już zaawansowana w 90 proc., ale dodatkowe roszczenia firmy Saipem wobec inwestora spółki Polskie LNG pojawiły się już dwukrotnie. Pierwszy raz podpisano aneks na dodatkowe prace i dodatkową płatność w wysokości 300 mln zł, teraz Saipem żąda ponoć kolejnych dodatkowych kilkuset milionów złotych i grozi zejściem z placu budowy. Tego rodzaju spory mogą być oczywiście wynikiem konieczności realizowania dodatkowych robót, których wcześniej nie przewidziano, ale w tym przypadku mogą to być spory motywowane politycznie, czyli wpływami Gazpromu, któremu uruchomienie polskiego gazoportu jest bardzo nie na rękę.

Rosjanie wiedzą, że terminal na skroplony gaz ziemny LNG może uniezależnić nas od dostaw ze Wschodu lub przynajmniej zmusić ich do obniżenia Polsce cen importowanego surowca. To oczywiście nie jest na rękę Gazpromowi, dlatego może próbować wykorzystywać swoje strategiczne partnerstwo z Saipem.

Obopólne korzyści

Pozostało 95% artykułu
Energetyka
Więcej gazu w transformacji
Energetyka
Pierwszy na świecie podatek od emisji CO2 w rolnictwie zatwierdzony. Ile wyniesie?
Energetyka
Trump wskazał kandydata na nowego sekretarza ds. energii. To zwolennik ropy i gazu
Energetyka
Bez OZE ani rusz
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Energetyka
Inwestorzy i przemysł czekają na przepisy prawne regulujące rynek wodoru
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska