Rosjanie wiedzą, że terminal na skroplony gaz ziemny LNG może uniezależnić nas od dostaw ze Wschodu lub przynajmniej zmusić ich do obniżenia Polsce cen importowanego surowca. To oczywiście nie jest na rękę Gazpromowi, dlatego może próbować wykorzystywać swoje strategiczne partnerstwo z Saipem.
Obopólne korzyści
Saipem, który w 43 procentach należy do koncernu naftowo-gazowego Eni, był i jest zaangażowany w projekty zlecane przez klientów z Rosji. W marcu 2014 roku, a więc w czasie nasilenia konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, dostał od firmy South Stream Transport wart 2 mld euro kontrakt na położenie pierwszego odcinka gazociągu South Stream z Rosji do Bułgarii po dnie Morza Czarnego.
South Stream Transport to spółka należąca w 50 proc. do Gazpromu, w 25 proc. do Eni, 15 proc. do francuskiego EdF, a w 15 proc. do niemieckiego Wintershalla.
Kilka lat temu Saipem Energy Services (spółka zależna Saipem znana wcześniej jako Snamprogetti) opracowywała też dokładny projekt gazociągu North Stream, idącego z Rosji do Niemiec po dnie Bałtyku. Specjalistyczne okręty należące do Saipem układały również część rur wchodzących w skład tego gazociągu. W latach 1999–2003 włoska spółka brała udział w budowie gazociągu Blue Stream łączącego południową Rosję z tureckim portem Samsun.
Z kolei w latach 2003–2007 Saipem uczestniczył w budowie platform wydobywczych u wybrzeży Sachalinu (projekt Sachalin II), a w latach 2003–2009 w budowie gazociągu łączącego pola wydobywcze na Sachalinie z terminalem LNG.