Pozwanym w sprawie był wydawca rosyjskiego Forbesa - Alex Springer Russia.

Sąd rejonowy w Moskwie uznał, że artykuły podające jakie dochody i bonusy wyciąga Sieczin z bycia szefem Rosneft, zniesławiły prezesa. Sędzia podkreślił też, że artykuły szkodziły reputacji menadżera poprzez m.in. podkreślanie jego skrytego charakteru, ręczne sterowanie.

Sąd uznał, że dziennikarze, którzy odmówili sądowi podania źródeł swoich informacji, w ogóle ich nie mieli a wszystkie dane zmyślili. Nie wiadomo na czym rosyjski sędzia oparł taki wywód, bowiem Rosneft w kolejnych latach odmawiał publikowania danych o zarobkach i bonusach prezesa.

Według Forbesa Sieczin zarabia rocznie ok. 50 mln dol. (17 proc. od łącznych dochodów kierownictwa Rosneft), ma też wyciągać ze swojego stanowiska „dodatkowe dochody". Prezesowi nie spodobało się zdanie, że „planowo zabijał kapitalizm holdingu", oraz „koniec kariery państwowego działacza (był wicepremierem ds energetyki w rządzie Putina -red), dał Sieczinowi możliwość absolutnie legalnie zostać bardzo majętnym człowiekiem" - cytuje zaskarżone fragmenty gazeta Wiedomosti, którą także pozwał Sieczin. Tu nie spodobało mu się, że dziennik nazwał go „bardzo wpływowym", który odpowiada za swoją pracę tylko przed Władimirem Putinem.

Od obu gazet Sieczin domagał się usunięcia spornych fragmentów i przeprosin. Nie wnosił natomiast roszczeń materialnych.