Statystyczne gospodarstwo domowe używające gazu naturalnego zapłaci o 10 procent mniej, a ogrzewający olejem opałowym – aż o 25 proc. – prognozuje rządowa agencja U.S. Energy Information Administration (EIA). Będą to najniższe rachunki za opał od 2009 roku. To wynik spadku cen surowców na amerykańskim rynku spowodowany łupkową rewolucją. To dzięki niej produkcja gazu w USA jest dziś o 35 proc. wyższa niż 10 lat temu. Także wydobycie ropy jest dziś w USA wyższe o 45 proc. w stosunku do 2010 r.
Znalazło to przełożenie na rynek surowców. Gaz ziemny kosztuje dziś najmniej od trzech lat. Za galon oleju opałowego trzeba płacić 1,43 dolara, czyli w przeliczeniu około 1,44 PLN za litr. To najniższa cena od czasu kryzysu finansowego. Ostry spadek zaczął się w połowie ubiegłego roku razem z załamaniem się cen ropy na światowych rynkach.
Według EIA, kontrakty futures dotyczące cen surowców energetycznych nadal spadają i należy spodziewać się jeszcze niższych kosztów ogrzewania. "Droga od cen hurtowych do detalicznych, które płacą gospodarstwa domowe jest dość długa, ale w długoterminowej perspektywie kolejne spadki dotrą do konsumentów" – uważa rzecznik EIA John Cogan.
W USA około połowy gospodarstw domowych korzysta z gazu ziemnego, a około jednej czwartej – z oleju opałowego. Pozostała jedna czwarta używa innych źródeł (m.in. węgla kamiennego lub elektryczności), bądź – w najcieplejszych regionach USA – nie korzysta z ogrzewania.
Tomasz Deptuła (Nowy Jork)