Wytwórcy znaleźli się pod ścianą. Ceny hurtowe energii są niższe niż koszty stałe pracy elektrowni.
Ale nie dość, że spółki energetyczne, m.in. PGE, Tauron, Energa czy Enea, tracą przychody z podstawowego biznesu, to jeszcze ich główny właściciel – Skarb Państwa (Ministerstwo Energii), wyciąga rękę po gromadzone przez nie latami kapitały. Te mogłyby iść na inwestycje.
Wczoraj w Sejmie minister energii Krzysztof Tchórzewski zapowiedział, że wartość nominalna akcji nadzorowanych przez niego spółek wzrośnie o 50 mld zł. To będzie skutkować koniecznością zapłacenia ok. 10 mld zł dodatkowych podatków. Decyzje w tej sprawie przegłosuje na zgromadzeniach akcjonariuszy Skarb Państwa, do którego trafią dodatkowe miliardy podatków, podczas gdy wartość rynkowa akcji mniejszościowych akcjonariuszy znacząco się obniży. Tylko wczoraj po tej zapowiedzi wartość pięciu energetycznych firm zmniejszyła się o około 2 mld zł.
W Sejmie nie padły nazwy spółek, w których ta operacja ma być przeprowadzona. Ale nietrudno się domyślić, o kogo chodzi. Odpowiedni „test" związany z przesunięciami w kapitałach przeprowadzono niedawno w Polskiej Grupie Energetycznej. I jak sygnalizował już wtedy Tchórzewski, było to tylko preludium. Analitycy typują, że kolejne mogą być Energa i PGNiG, ale też inne spółki z dobrą sytuacją finansową i silną pozycją właścicielską państwa.
To drugie rządowe uderzenie w energetykę. Zaczęła Platforma. W maju tego roku dokończył PiS, zmuszając PGE, Energę i PGNiG Termikę z grupy gazowego monopolisty do ratowania górnictwa. Firmy te musiały wyłożyć 1,5 mld zł na udziały w Polskiej Grupie Górniczej. Za chwilę Enea będzie musiała zasilić Katowicki Holding Węglowy kwotą ok. 350 mln zł. Przypomnieć należy także o zmuszeniu Tauronu do przejęcia za złotówkę kopalni Brzeszcze, która, jak się okazało, kosztowała jednak kilkaset milionów złotych. Takich inwestycji wymaga przejmowana kopalnia. Warto też przypomnieć o wymuszonych planach przejęcia przez PGNiG Termikę aktywów Jastrzębskiej Spółki Węglowej.