O zamiarze odkupienia własnych turbin poinformował sąd arbitrażowy w Moskwie przedstawiciel Siemens:
„Te urządzenia z danymi charakterystykami technicznymi, mogą być wykorzystane jedynie w warunkach klimatycznych tamańskiego półwyspu w Kraju Karsnodarskim - cytuje prawnika Niemców agencja Prime.
Przed moskiewskim sądem toczy się proces, który Siemens wytoczył rosyjskiej firmie Technoprom eksport (wchodzą w skład państwowego koncernu zbrojeniowego Rostech), która bez wiedzy i zgody koncernu, dostarczyły turbiny na objęty sankcjami Krym. Tym samym Niemcy złamali sankcje. Turbiny były sprzedane na potrzeby elektrowni w Tamani. Niemcy chcą uznania za niezgodną z prawem transakcji dostaw turbin Siemensa na objęty sankcjami Krym, do budowanych tam elektrowni.
A dokładniej domagają się, by Rosjanie zwrócili cztery turbiny ich producentowi - rosyjskiej spółce-córce Siemens, która jest drugim pozwanym w tym procesie. Firma bowiem, bez zgody centrali, dokonała przeróbek turbin na potrzeby inwestycji na Krymie.
Moskiewski sąd wcześniej odmówił Niemcom zajęcia spornych turbin, do czasu ogłoszenia wyroku. Nie uwzględnił też wniosku pozwanych firm rosyjskich o odrzucenie pozwu Siemens w całości. Turbiny są niezbędne do budowy na zajętym przez Rosję półwyspie dwóch elektrowni, które zapewnią potrzebne dostawy prądu. Obecnie Krym połączony jest z Rosją mostem energetycznym o mocy 800 MW, który zastąpił ukraińskie linie zasilające. Most jest awaryjny i nie dostarcza tyle prądu, ale potrzeba. Krym potrzebuje 920,3 MW prądu, w szczycie popyt wynosi 1,43 GW.