Obniżenie oceny wiarygodności kredytowej państw strefy euro nie wywołało fali pesymizmu na rynkach surowcowych. Ceny ropy znów zaczęły rosnąć, reagując przede wszystkim na korzystne informacje z Chin, gdzie wzrost PKB w ostatnim kwartale 2011 r. był wyższy, niż prognozowano.
Powszechne jest przekonanie, że Chińczycy po raz kolejny skorzystają z możliwości pobudzenia gospodarki, tak aby nie doszło do poważnego spowolnienia wywołanego kryzysem europejskim.
W tej sytuacji we wtorek na giełdzie w Londynie baryłka Brenta kosztowała powyżej 112 dol. w dostawach trzymiesięcznych. – Ceny idą w górę i jest to reakcja na wiadomości z Chin. Ale generalnie nastroje na rynkach są bardzo pozytywne – mówił Carsten Fritsch, analityk rynków energetycznych Commerzbanku we Frankfurcie. Na giełdzie nowojorskiej ceny ropy cały czas utrzymują się na poziomie powyżej 100 dol. za baryłkę.
Dodatkowo jeszcze ceny ropy winduje coraz większe prawdopodobieństwo wcześniejszego, bo już za trzy miesiące, wprowadzenia embarga na import ropy naftowej z Iranu, który z eksportem 3,5 mln baryłek dziennie był w OPEC drugim po Arabii Saudyjskiej dostawcą ropy na rynki światowe. Komisja Europejska ostateczną decyzję o dacie obowiązywania embarga ma podjąć na posiedzeniu 23 stycznia. Planuje się jednak, że z obowiązku bojkotowania dostaw irańskiej ropy ma być wyłączony włoski ENI, największy włoski koncern paliwowy i największy odbiorca irańskiej ropy w Europie. Dostaw ropy poza Iranem szukają już także Japończycy i Chińczycy. 80 proc. irańskiego eksportu tego surowca jest sprzedawane w Azji, z czego Chińczycy importują 450 tys. baryłek dziennie.
Nie ma co liczyć, że w najbliższym czasie ropa będzie taniała. Arabia Saudyjska, która w swoim budżecie na ten rok zapisała dochody z eksportu ropy po średniej cenie 64 dol. za baryłkę, teraz tę cenę zwiększyła do 100 dol. I to przy zapewnieniach z Rijadu, że kraje OPEC zrobią wszystko, aby nie było braków w dostawach.