Ostatni kwartał 2011 roku to w wynikach grupy Lotos dwa znoszące się wzajemnie czynniki wpływające na zysk. Z jednej strony produkcja i handel, na których spółka zarobiła 354 mln zł, a z drugiej strata na działalności wydobywczej spowodowana koniecznością dokonania odpisów aktualizacyjnych na aktywa norweskie w wysokości 202 mln zł.
Skonsolidowany zysk netto Lotosu wyniósł w IV kwartale 2011 roku 93,7 mln zł i pomimo odpisów był zdecydowanie lepszy od konsensusu rynkowego na poziomie 27,4 mln zł. Przychody grupy wzrosły do 8,364 mln zł to gdy analitycy oczekiwali, że wyniosą 8,024 mln zł. Jednak znacznie niższy od oczekiwań był zysk operacyjny, który wyniósł 190,2 mln zł, tymczasem średnia prognoz analityków zakładała, że EBIT wyniesie 217,3 mln zł.
Negatywnie na wynik netto wpłynęły wydarzenia jednorazowe, które kosztowały spółkę w sumie 260 mln zł, w tym właśnie 202 mln zł odpisów na aktywa w Norwegii. Powstały one z powodu opóźniającego się wydobycia ze złoża Yme na szelfie norweskim. – Na poziomie wyniku operacyjnego to około 202 mln zł, jednak na poziomie wyniku netto – 79 mln zł – poinformowała Mariusz Machajewski, wiceprezes zarządu i dyrektor ds. ekonomiczno-finansowych.
Problemem dla spółki była deprecjacja złotego. – Cena baryłki ropy wyrażona w dolarach wzrosła o 10 proc. Jeśli doliczymy do tego deprecjację złotówki w stosunku do dolara, okazuje się, że cena baryłki ropy dla nas wzrosła aż o 20 proc. – tłumaczy Machajewski.
Co więcej słabość złotego przełożyła się na wskaźnik zadłużenia spółki. Dług finansowy wzrósł z 6,3 mld zł w 2010 r. do 7,3 mld zł w 2011 r. – Ten jeden mialiard złotych wynika głównie z tego, że dla kredytów (chodzi tu o kredyty inwestycyjne związane z finansowaniem projektu 10+ i kredyt związany z finansowaniem zapasów obowiązkowych) kurs walutowy do ich wyceny się zmienił – twierdzi Machajewski. Nie zaciągaliśmy w 2011 r. nowych kredytów – dodaje.