Gdyby 54 projekty zostały zrealizowane, można by uzyskać z nich 54 gigawaty energii. Obecnie w Polsce ze wszystkich źródeł pochodzi ok. 37,4 GW, a polityka energetyczna kraju przewiduje tymczasem budowę 500 MW mocy pochodzących z farm wiatrowych do 2020 r. Inwestorów to nie zraża.
Z informacji „Rz" wynika, że oprócz Kulczyk Investments, PGE czy Orlenu wnioski o pozwolenie na budowę tzw. sztucznych wysp (PSZW) złożyły także m.in. polskie spółki Energa i Generpol, belgijska Deme, a planują to portugalska EDPR, hiszpańska Iberdrola czy duńska Dong Energy.
W Ministerstwie Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej złożone zostały 54 takie wnioski (stan na środę). Wiceminister Anna Wypych-Namiotko mówi „Rz", że pierwszych pozwoleń należy się spodziewać w ciągu miesiąca. Z terminów ustawowych wynika, że najpierw może je dostać Kulczyk Investments, bo jako pierwsza w sierpniu 2011 r. złożyła w resorcie cztery wnioski. – Nie komentujemy przebiegu tego projektu – mówi „Rz" Justyna Kobos z biura prasowego spółki. Trzy wnioski PGE i dwa Orlenu wpłynęły jesienią. Decyzje w ich sprawach spodziewane są w maju.
Jak dodaje Wypych-Namiotko, wnioski obejmują od 700 do 1500 MW mocy. Przyjmując, że średnia to 1000 MW, w grę wchodziłoby ok. 54 GW. Budowa 1 MW mocy morskiego wiatraka kosztuje średnio 3 mln euro. Wartość tych wniosków dałaby łącznie w ciągu kilkunastu lat inwestycje za 162 mld euro, czyli ok. 680 mld zł.