Wirtualna elektrownia

By uzyskać wyższe limity CO2 Polska zgłosiła Komisji Europejskiej inwestycję, której budowa do dziś nie ruszyła

Publikacja: 16.08.2012 00:05

Decyzja Komisji Europejskiej oznacza, że Polska straci 33 mln euro

Decyzja Komisji Europejskiej oznacza, że Polska straci 33 mln euro

Foto: PAP

Ciężki zarzut o okłamywaniu Komisji Europejskiej przez Polskę postawił Warszawie EurActiv.com, opiniotwórczy portal informujący o sprawach związanych z UE, piszący  w 15 językach.

O co chodzi? Zdaniem portalu Polska próbowała wprowadzić w błąd Komisję Europejską, wpisując elektrownię Łęczna na listę inwestycji, objętych zwolnieniami z opłat za emisję dwutlenku węgla. Warunkiem ulgi w wysokości 33 mln euro było „fizyczne uruchomienie procesu inwestycyjnego" do końca 2008 roku. Tymczasem do dziś w miejscu, gdzie według polskiego rządu powstaje elektrownia, rolnicy uprawiają pola.

EurActiv podkreśla, że na budowę elektrowni nie wydano jeszcze nawet stosownego pozwolenia. Po publikacji portalu Komisja Europejska zadecydowała, że elektrownia w Łęcznej nie kwalifikuje się do rozliczenia bezpłatnie przyznanych uprawnień i powinna być wykreślona z Krajowego Planu Inwestycyjnego.

Oznacza to, że ulga w wysokości 33 mln euro przepadnie.

Inwestorem elektrowni jest francuski koncern GDF SUEZ Energia Polska. Grupa ma wykupione 30 ha gruntów w Starej Wsi, ale do dziś są uprawiane przez rolników, a firma wraz z lokalnym samorządem walczy wciąż o decyzję środowiskową. Złożona w 2011 roku wciąż jest zwracana do poprawki.

Według polskiego wniosku do KE elektrownia ruszyła cztery lata temu. Dokument przygotowało Ministerstwo Środowiska na podstawie danych dostarczonych przez Ministerstwo Gospodarki. To ostatnie zapewnia, że inwestorzy dostarczyli polskiemu rządowi dowody świadczące o rozpoczęciu procesu inwestycyjnego zgodnie z polskim prawem i we właściwym czasie. – Dlatego też we wniosku znalazły się wszystkie instalacje, które w momencie pisania wniosku spełniały odpowiednie kryteria – wyjaśnia Iwona Dżygała z resortu gospodarki. Jak uściśla, wynikają one z polskiego prawa budowlanego i zostały zaakceptowane przez KE.

Sęk w tym, że wniosek do Komisji powstawał w 2011 roku. W Łęcznej wówczas obowiązywał już od roku zmieniony plan zagospodarowania przestrzennego, a do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska wpłynął wniosek o wydanie decyzji o oddziaływaniu inwestycji na środowisko. Jednak przed końcem 2008 roku, czyli terminu, który KE uznała za graniczny, określono jedynie lokalizację inwestycji, a GDF Suez ruszył z wykupem 30 ha gruntów. Ziemia, na której ma powstać elektrownia, nie jest do dziś odrolniona.

Jak mówi „Rz" prezes koncernu Grzegorz Górski, „fizycznym rozpoczęciem inwestycji" były oprócz zakupu terenu pod inwestycję prace geodezyjne, prace geologiczne wraz z odwiertami. – Ich zakres był dwukrotnie weryfikowany przez Ministerstwo Gospodarki – podkreśla Górski.

Tymczasem według mec. Marcina Stoczkiewicza, prawnika ClientEarth, organizacji monitorującej kwestie emisji CO2 (złożyła skargę na Polskę do KE), negatywna decyzja KE nie wynika z różnic w interpretacji definicji rozpoczęcia inwestycji. – Polska w wypadku Łęcznej nie przestrzegała własnych przepisów – stwierdza Stoczkiewicz. Jego zdaniem definicja zapisana w ustawie o emisji CO2 odsyła do prawa budowlanego, w którym wymieniono zamknięty katalog czynności na terenie instalacji inicjujących proces inwestycyjny. – W Łęcznej nie wykonano ani jednego działania z tego katalogu – zauważa.

Ministerstwo Gospodarki przyznaje, że zaakceptowana definicja została oparta na prawie budowlanym i upiera się, że nie popełniło błędu. Do końca roku chce sformułować odwołanie. – Obecnie trwa ocena tej decyzji przez zainteresowane spółki energetyczne i rząd RP – informuje Iwona Dżygała.

Pikanterii sprawie dodaje fakt, że Suez Energia Polska kwestionuje w ogóle umieszczenie Łęcznej na liście skierowanej do KE. Od miesięcy bowiem wiadomo było, że jeśli nawet elektrownia zostanie zbudowana do 2017 roku, jak to zapisano we wniosku do KE, to nie ruszy wcześniej niż w 2020 roku, a więc wówczas, gdy ulgi przestaną obowiązywać. – Informowaliśmy o tym przedstawicieli rządu, ale nie chcieli niczego zmieniać w polskim wniosku – mówi „Rz" prezes Górski.

Ryszard Czarnecki, europoseł PiS, jest zbulwersowany sytuacją. – Takie naciąganie rzeczywistości nie jest niczym nadzwyczajnym w Unii – przypomina. – Były już hektary nieistniejących plantacji oliwek w Grecji, ale przecież my nie chcemy równać do Grecji w jakimkolwiek wymiarze. W wypadku Łęcznej mamy do czynienia nie tylko z kreatywnymi inwestycjami, ale też głupotą polegającą na łapance na tę listę, by poprawić sprawozdawczość.

Według lewicowej eurodeputowanej Lidii Geringer d'Oedenberg, kwestora w Parlamencie Europejskim, strata 33 mln nie zakończy sprawy.

– Kreatywna polityka Polski trafi najprawdopodobniej do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości – przewiduje. – Na przykładzie Łęcznej, gdzie „budowa rozpoczęła się cztery lata temu", widać, że polskie władze myślą przyszłościowo, niestety w kontekście, który może Polskę kosztować miliony zasądzone za łamanie unijnego prawa.

Ciężki zarzut o okłamywaniu Komisji Europejskiej przez Polskę postawił Warszawie EurActiv.com, opiniotwórczy portal informujący o sprawach związanych z UE, piszący  w 15 językach.

O co chodzi? Zdaniem portalu Polska próbowała wprowadzić w błąd Komisję Europejską, wpisując elektrownię Łęczna na listę inwestycji, objętych zwolnieniami z opłat za emisję dwutlenku węgla. Warunkiem ulgi w wysokości 33 mln euro było „fizyczne uruchomienie procesu inwestycyjnego" do końca 2008 roku. Tymczasem do dziś w miejscu, gdzie według polskiego rządu powstaje elektrownia, rolnicy uprawiają pola.

Pozostało 88% artykułu
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Energetyka
Famur o próbie wrogiego przejęcia: Rosyjska firma skazana na straty, kazachska nie