Już niedługo spółka celowa Polskiej Grupy Energetycznej podpisze z amerykańską firmą WorleyParsons umowę na badania środowiskowe i lokalizacyjne kilku miejsc na terytorium Polski, w których mogłaby powstać pierwsza w kraju elektrownia jądrowa. Wykonawcę analiz wyłoniono w przetargu już blisko miesiąc temu. Sama PGE sprawy nie komentuje, nie ujawnia też oczekiwanego terminu podpisania dokumentu.
Choć dokładny zakres badań i ich plan będzie ustalany dopiero po podpisaniu umowy, to według nieoficjalnych informacji „Rz", na obecnym etapie zakłada się, że analizy będą prowadzone w Żarnowcu i Choczewie. Nie jest natomiast przesądzone, czy WorleyParsons zbada okolice Gąsek – miejscowości, która także była wcześniej przez PGE typowana jako jedna z trzech potencjalnych lokalizacji „polskiego atomu".
Co więcej, jest również bardzo prawdopodobne, że PGE wskaże WorleyParsons także kilka innych miejsc, które trzeba sprawdzić pod kątem możliwości budowy elektrowni jądrowej. Jest to konieczne na wypadek, gdyby w preferowanych lokalizacjach atomu jednak nie można było postawić.
Najważniejsze bezpieczeństwo
Analizy poszczególnych punktów, w których siłownia mogłaby pracować, to duży i dość skomplikowany projekt. Dlatego zakłada się, że WorleyParsons na wykonanie tego zadania dostanie dwa lata. Zgodnie z międzynarodowymi standardami, uwzględnić trzeba m.in. warunki geologiczne, środowiskowe, kwestie zagospodarowania terenu, ale również logistykę i dostępną infrastrukturę. Ze względu na to, że Żarnowiec już raz spełnił wszystkie kryteria niezbędne do tego, by rozpocząć tam budowę elektrowni, dość często jest wskazywany jako najbardziej prawdopodobna lokalizacja. Eksperci przyznają jednak, że infrastruktura, która powstała na tamtych terenach w latach 80. XX w., nie może dzisiaj zostać wykorzystana. Dlatego również inne tereny z dostępem do dużych zbiorników wodnych, przede wszystkim do Bałtyku, mają dziś poważne szanse.
Opór społeczny
Problem w tym, że wszędzie tam, gdzie PGE mogłaby potencjalnie rozpocząć budowę, skupiają się silne działania organizacji ekologicznych i antyatomowych. Do współpracy zachęcają one lokalne społeczności, które z obawą patrzą m.in. na to, czy elektrownia jądrowa nie zagrozi ich zdrowiu i komfortowi życia.