Urząd Regulacji Energetyki jest coraz bliższy zatwierdzenia nowych taryf na prąd dla gospodarstw domowych, które będą obowiązywać od 1 lipca. – Skorygowane wnioski taryfowe przedstawiły trzy grupy energetyczne – ujawnia w rozmowie z „Rz" Marek Woszczyk, prezes URE.
Postępowanie administracyjne dotyczące ustalenia nowych cenników dotyczy czterech firm: PGE, Tauronu, Energi i Enei. Słowa szefa URE oznaczają, że jedna z tych czterech grup nadal chce oferować gospodarstwom domowym prąd po niezmienionej cenie. Marek Woszczyk nie zamierza zdradzać, o którą spółkę chodzi. – Skorzystam z wszelkich dostępnych mi narzędzi, by gospodarstwa domowe od 1 lipca mogły korzystać z niższych cen energii – mówi tylko.
Ujawnia też, że wniosek taryfowy jednej z tych czterech grup jest według niego na uzasadnionym poziomie i w zasadzie jest gotowy do zatwierdzenia. Choć regulator nie może jeszcze powiedzieć, jakie obniżki są negocjowane, to już na samym początku postępowania taryfowego publicznie zapowiedział, że widzi przestrzeń do jednocyfrowych obniżek.
Spółkom energetycznym to jednak nie w smak. – Oczekiwania URE są wygórowane – ocenia przedstawiciel jednej ze spółek. Ten pogląd w kuluarowych rozmowach nie jest odosobniony. – Sprzedawcy energii elektrycznej nie kupują jej dzisiaj na giełdzie. Są związani podpisanymi o wiele wcześniej kontraktami i nie mogą w pełni korzystać ze spadków cen energii na rynku. Pole do manewru nie jest tak duże, jak uważa URE – mówi inny przedstawiciel branży.
Wiadomo jednak, że nawet jeśli starania URE okażą się skuteczne, nie doprowadzi to do znaczącej poprawy w budżetach gospodarstw domowych, czyli tzw. grupie G. Statystyczne gospodarstwo domowe zużywa rocznie 2300 kWh energii elektrycznej. Obecnie cena jednej kilowatogodziny wynosi średnio nieco ponad 28 gr. Przy tych założeniach za samą energię elektryczną przeciętna polska rodzina płaci rocznie około 652 zł.