– Co do zasady jesteśmy wszyscy zgodni, OZE, w tym także morskie farmy wiatrowe, mają się rozwijać, jest taka wola polityczna – zadeklarował senator i wiceprzewodniczący pomorskiej PO Kazimierz Kleina.
Dodał, że przy tak ogromnych inwestycjach, których koszt branża szacuje nawet na 100 mld zł, trzeba brać pod uwagę interesy wszystkich stron.
– Chodzi zarówno o rybaków, kwestie środowiskowe, jak i o finansowanie. To delikatna sprawa, bo zawsze w takiej sytuacji pojawia się pytanie o poziom cen energii w Polsce – tłumaczy Kleina.
Co na to ministrowie
– My tak naprawdę zrobiliśmy swoje. Zlikwidowaliśmy bariery czasowe i finansowe, zmieniając ustawę o obszarach morskich RP, wydaliśmy tzw. PSZW, czyli pozwolenia na wznoszenie sztucznych wysp będące pierwszym krokiem do budowy farm wiatrowych na morzu – wyliczała Anna Wypych-Namiotko, wiceminister transportu odpowiedzialna za gospodarkę morską. – Ale sektor energetyki jest bardzo złożony, trzeba brać pod uwagę również przepływy energii, możliwość przyłączeń, inwestycje w sieci, a także stabilność źródeł energii – dodała.
Choć PSZW jest wydanych już ponad 20, to tylko 7 zostało opłaconych (1 promil wartości inwestycji, co dało już ok. 100 mln zł wpływu do budżetu). Jednym z głównych powodów wstrzymania przygotowania projektów jest brak ustawy o OZE, która określiłaby poziom wsparcia (tzw. wskaźniki korekcyjne) – bez tego nowe technologie nie mają szansy konkurować z energetyką konwencjonalną.