– Uchwalenie małego trójpaku energetycznego w dużej mierze uchroni nas przed groźbą unijnych kar. W dokumencie załatwione zostały sprawy wrażliwego odbiorcy czy obliga gazowego – wylicza w rozmowie z „Rz" poseł Andrzej Czerwiński (PO), szef parlamentarnego zespołu energetycznego.
UE groziła nam nawet 4 mln euro kar miesięcznie za niedostosowanie krajowych przepisów do wspólnotowego prawa. Ustawa przeszła w piątek głosami PO, PSL i Solidarnej Polski.
Co z certyfikatami
Ale zdaniem przedstawicieli branży, a zwłaszcza sektora zielonej energii, mały trójpak niewiele zmienia. Zwłaszcza w kwestii tzw. zielonych certyfikatów – świadectw pochodzenia energii z odnawialnych źródeł (OZE).
Sejmowa Komisja Gospodarki negatywnie zaopiniowała poprawkę transparentności, która zawierała rozwiązania umożliwiające spójne informowanie rynku o stopniu realizacji obowiązków w zakresie produkcji energii odnawialnej.
– W poprawce proponujemy, by Ministerstwo Gospodarki prowadziło rejestry świadectw pochodzenia, tzn. integrowało dane od Urzędu Regulacji Energetyki, NFOŚ, GUS i Agencji Rynku Energii. Treść poprawki gwarantuje, że te dane będą miały taki zakres i częstotliwość publikacji, że pomoże to w lepszej obserwacji tego, co będzie się działo na rynku OZE. Jednocześnie pośrednio będzie wymuszać na resorcie podejmowanie działań w odpowiednim czasie – mówił poseł Jacek Najder (Ruch Palikota).