To była pierwsza reakcja na wiadomość, że Iran może wrócić do oficjalnego eksportu ropy — miliona baryłek dziennie, zamiast go zmniejszyć o 15 proc co każde pół roku, jak chciały kraje, które nałożyły sankcje na Iran.
Za baryłkę Brenta płacono w poniedziałek 108 dolarów. WTI staniała jeszcze bardziej — do 93,39 dol. A to ma być tylko początek spadków. Oliver Jakob ze szwajcarskiego Petromatrixa wyliczył, że Iran będzie w stanie eksportować o 300 tys. baryłek więcej, niż zanim doszło do porozumienia. Jak z kolei informowała Międzynarodowa Agencja Energetyczna w październiku Irańczycy eksportowali 715 mln baryłek dziennie, chociaż średnia za 9 miesięcy wyniosła 1,1 mln. — Klienci Irańczyków kupowali mniej, bo nie chcieli wikłać się w trudną sytuację. Teraz to się zmieni — uważa Jakob.
Niepewność w OPEC
Nie jest jednak wykluczone, że przywrócenie części irańskiego eksportu spotka się z natychmiastową reakcją OPEC i obniżeniem limitów innym krajom członkowskim kartelu.
Taniało złoto, jak zwykle w sytuacji, kiedy zmniejsza się polityczna niepewność.
Analitycy rynkowi ostrzegają, że zanim dojdzie do wprowadzenia umowy w życie, trzeba się liczyć z napięciami, ale premia za ryzyko wybuchu potężnego konfliktu na Bliskim Wschodzie drastycznie się zmieniła. Przy tym nie wiadomo, jak w rzeczywistości będzie kształtował się eksport irańskiej ropy i czy te milion baryłek dziennie stanie się częścią eksportu „na czarno", który cały czas miał miejsce. W każdym razie teraz wiadomo, że część przemytników tego surowca z pewnością może wyjść z podziemia.