Budowa jest już zamrożona od ponad roku. Aleksandr Nowak, minister energetyki Rosji przyznał, że powodem są "poszukiwania przyszłych odbiorców prądu". - Obecnie nikt nie mówi o tym, że elektrownia nie będzie budowana. Oceniamy jako wystarczająco wysokie perspektywy tej inwestycji - cytuje ministra Agencja Prime.

Bałtycka Elektrownia Atomowa (BEA) ma mieć dwa reaktory WWER o mocy 1170 MW każdy. Budowa we wsi nad Niemnem 6 km od granicy z Litwą i ok. 60 km od Polski ruszyła w 2010 r, a stanęła w maju 2013 r. \

Projekt elektrowni Bałtyckiej od początku był projektem politycznym. Obwód kaliningradzki nie potrzebuje w ogóle tak wielkiego źródła prądu, dwa lata temu zmodernizował tradycyjną elektrociepłownię. Rosjanie planowali sprzedawać energię sąsiadom - Litwie i Polsce oraz Niemcom. A szybka inwestycja miała zniweczyć regionalne plany budowy jądrowych siłowni w tych krajach. Na dziś jednak wciąż nie udało się podpisać wstępnych umów na sprzedaż energii.

W ub. roku Niemcy zapowiedzieli, że nie są zainteresowani prądem z Kaliningradu. A ponieważ budowa była już poważnie zaawansowana - pierwszy reaktor miał ruszyć w 2016 r, a drugi w dwa lat później, to szef Rosatomu Siergiej Kirienko zdecydował o zamrożeniu budowy i instalacji reaktorów niskich mocy.

Zdaniem Rosjan, reaktory te to dodatkowe urządzenia, mające zasilać obwód kaliningradzki, w wypadku, gdyby Litwa, Łotwa i Estonia odłączyły się od rosyjskiej sieci energetycznej. Kosz elektrowni Bałtyckiej to ok. 5 mld dol. wg założeń sprzed pięciu lat.