Andrij Kobolew tak skomentował nowe roszczenia Gazpromu: Chcę pogratulować pomysłu z pozwem. Sąd arbitrażowy to najbardziej cywilizowany sposób rozstrzygania sporów w biznesie, jeżeli strony same nie potrafią się porozumieć - cytuje prezesa Naftogazu agencja Unian.
Nowe roszczenie Rosjanie tłumaczą umową z klauzulą „bierz lub płać", która wymusza odbiór lub zapłatę za gaz, nawet jeżeli odbiorca go nie potrzebuje. Zazwyczaj taki obowiązek dotyczy 70-80 proc. kwoty zapisanej w kontrakcie. W wypadku Ukrainy i umowy z 2009 r jest to wielkość gigantyczna - 41 mld m3 rocznie.
Gazprom i Naftogaz w ubiegłym roku pozwały się do arbitrażu w Sztokholmie. O co chodzi koncernom: Gazprom domaga się zwrotu długów z procentami za dostawy nieopłacone z końca 2013 r i kwietnia-maja 2014 r. A także zapłaty kary za niewybrany gaz. Wraz z nowym rachunkiem rosyjskie roszczenia wzrosły do 31,94 mld dol.
Naftogaz domaga się połowy tej kwoty. Chce m.in. zmiany ceny z datą wsteczną i odzyskania wszystkich przedpłat uiszczonych od maja 2011 r. (nie mniej niż 6 mld dol.). Prosi też sąd o zmianę punktu w kontrakcie z Rosjanami, który zakazuje reeksportu zakupionego w Gazpromie paliwa.
Domaga się też zmiany kontraktu tranzytowego zawartego na lata 2009-2019. Chce by sąd zobowiązał Gazprom do zapłaty odszkodowania za niewywiązanie się z zapisanej w umowie obowiązkowej wielkości.