Zdaniem komitetu kwestia reformy handlu emisjami powinna po raz kolejny być podjęta przez szefów państw w rządów na poziomie Rady Europejskiej.
Unijny system pozwoleń na emisję CO2 to jedno z głównych narzędzi, które mają pomóc UE ograniczyć emisję gazów cieplarnianych, zgodnie z przyjętym przez wszystkie państwa członkowskie celem redukcji o 40 proc. w roku 2030 r. System ETS pokrywa 11 tys. energochłonnych instalacji w państwach Wspólnoty. Obejmuje 45 proc. emisji gazów cieplarnianych w UE.
Pod koniec lutego ministrowie ds. środowiska państw UE przyjęli wspólne stanowisko ws. reformy unijnego systemu pozwoleń na emisję CO2 (EU - ETS). Polska w grupie dziewięciu krajów UE sprzeciwiła się, ale nie udało się zablokować prac. Stanowisko to przewiduje, że od 2021 r. liczba uprawień do emisji będzie spadała rocznie o 2,2 proc. Część krajów UE chciała ambitniejszego podejścia, podobnie wielu polityków w Parlamencie Europejskim, ale ostatecznie wskaźnik wykreślania uprawnień został utrzymany na takim poziomie, jaki ustalili jeszcze w 2014 r. unijni przywódcy na szczycie klimatycznym. Dla Polski to bardzo ważne, bo szybsze tempo redukcji liczby uprawień do emisji spowodowałoby wyższe koszty dla polskiego przemysłu i opartej na węglu energetyki. W konsekwencji prowadziłoby to do wyższych rachunków za energię elektryczną.
W lutowym stanowisku zmieniono całkowitą liczbę uprawnień, które będą dostępne na aukcjach. KE proponowała, by było to 57 proc. całej dostępnej puli. Państwa członkowskie ustaliły ten próg niżej - na poziomie 55 proc. Dla Polski to niekorzystne rozwiązanie, bo sprzyja ono wzrostowi cen uprawnień. Kolejna zmiana, która jest zagrożeniem dla naszego kraju, to wprowadzenie mechanizmu umarzania niewykorzystanych pozwoleń. Mechanizm ten nie określa w tej chwili, ile certyfikatów miałoby być skasowanych, ale również będzie sprzyjał wzrostowi cen pozwoleń na emisje.
Jak napisano we wtorkowym stanowisku Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej, organizacji zrzeszającej największe firmy branży, porozumienie z końca lutego stawia polski sektor elektroenergetyczny w bardzo trudnej sytuacji. Rada UE wsparła bowiem unijne reformy ETS, które doprowadzą do wzrostu cen uprawnień emisyjnych, nie dokonując w zamian zwiększenia mechanizmów kompensacyjnych lub ułatwienia w korzystaniu z nich.