Tym razem chodzi o Energę. Amerykańska spółka energetyczna za pośrednictwem swojej spółki zależnej wystąpiła z powództwem przeciwko Energa-Obrót. Powództwo obejmuje żądanie zapłaty 32 mln zł jako odszkodowania w związku z odmową wywiązania się przez Energę z zobowiązań wynikających z korzystnego dla Invenergy wyroku Sądu Najwyższego.
Na początku 2013 roku Energa rozwiązała długoterminową umowę o sprzedaż zielonych certyfikatów, zawartą z należącą do Invenergy spółką wiatrową. W wyniku tego Invenergy dążyła na drodze sądowej do uznania rozwiązania tej umowy za bezskuteczne. We wrześniu 2016 roku polski Sąd Najwyższy orzekł na rzecz Invenergy, uznając, że Energa nie miała prawa do jednostronnego zakończenia obowiązywania umowy „bez uzasadniającej to doniosłej przyczyny w świetle interesów obu stron". W następstwie tego wyroku Sąd Apelacyjny w Gdańsku wydał prawomocny wyrok, w którym orzekł, że rozwiązanie przez Energę umowy o sprzedaż zielonych certyfikatów nie wywarło skutków prawnych.
Jak twierdzi Invenergy, bezprawna próba rozwiązania przez Energę długoterminowej umowy, a następnie jej odmowa zastosowania się do wyroków sądowych, przypominają działania podjęte przez państwową spółkę Tauron. W ciągu ostatnich tygodni Amerykanie wystąpili wobec katowickiego koncernu z pozwami na łączną kwotę 1,2 mld zł.
- W obliczu kolejnego przypadku, kiedy to podmiot pozostający pod kontrolą Państwa jawne ignoruje zasadę państwa prawa oraz nienaruszalności umów, potencjalni inwestorzy powinni zastanowić się, czy Polska jest bezpiecznym miejscem na lokowanie swoich pieniędzy. Decyzja polskiej firmy państwowej o zignorowaniu wyroku polskiego Sądu Najwyższego podkreśla obecną niestabilność środowiska inwestycyjnego w Polsce – stwierdził Michael Blazer, chief legal officer Invenergy.