Wybór Donalda Trumpa może oznaczać kurs na zwiększenie produkcji energii z paliw emisyjnych jak gaz ziemny, co przełożyć się może na spadek cen energii, a to z kolei jeszcze w większym stopniu będzie oznaczać pogorszenie konkurencyjności względem USA gospodarek europejskich, które są w procesie transformacji i odchodzenia od paliw kopalnych. Ten proces trwa i kosztuje. Zauważył to także premier Donald Tusk na sobotniej konferencji prasowej. – Zmiana (prezydenta – red.) w Stanach Zjednoczonych może także oznaczać, przynajmniej na początku, zwiększenie jeszcze konkurencyjności gospodarki amerykańskiej, głównie ze względu na ceny energii – mówił.
Premier Donald Tusk: Ceny prądu będą dalej mrożone
W UE Polska ma zaś zaraz po Irlandii i Włoszech jedne z najwyższych cen energii elektrycznej, co jest efektem drogiej produkcji energii elektrycznej z węgla obarczonej koniecznością zakupu uprawnień do emisji CO2. Donald Tusk zwrócił uwagę, że w Europie za energię trzeba płacić średnio 2,5 razy więcej niż w USA. – Nie możemy udawać, że nie stoimy przed tym dylematem. Chcemy mieć tanią energię, chcemy konkurować z resztą świata, chcemy mieć naprawdę konkurencyjną gospodarkę. Chcemy, żeby ludzie czuli się bezpiecznie także w Polsce, jeśli chodzi o ceny energii. Musimy budować taki system, który daje nam szanse na konkurencję, choćby ze Stanami Zjednoczonymi w tej kwestii – powiedział w sobotę premier Donald Tusk.
W tym kontekście premier odniósł się do wygasającego systemu mrożenia cen energii w tym roku. Ze słów premiera wynika, że ceny te będą dalej mrożone. - Zwróciłem się zresztą do ministra finansów, żeby naprawdę pilnie przedstawił sposób mrożenia cen energii, także na przyszły rok - oznajmił Donald Tusk. Te perspektywy nie są najgorsze na drugą połowę przyszłego roku, ale żeby nie było poczucia niepewności, ministrowie zobowiązali się, że przedstawią mi w najbliższych dniach konkretny projekt zamrożenia cen energii dla odbiorców indywidualnych, ale myślimy także o producentach - dodał szef rządu.