Reklama

Klimatyczny długi cień

W tej kampanii energetyka była bardziej widoczna niż w poprzednich. Głównie z uwagi na widmo wyższych rachunków i nadciągającą klimatyczną apokalipsę.

Publikacja: 11.10.2019 15:34

Klimatyczny długi cień

Foto: Bloomberg

– Istotne jest przede wszystkim to, że tematyka energetyczna pojawiła się w kampanii i odniosły się do niej w zasadzie wszystkie partie – podkreśla w rozmowie z „Rzeczpospolitą” prof. Paweł Ruszkowski, socjolog gospodarki z Collegium Civitas. – Natomiast w dyskursie publicznym polityka energetyczna czy miks energetyczny w dalszym ciągu były kwestiami marginalnymi. Pojawiły się przy okazji dyskusji o zmianach klimatycznych czy jakości powietrza – dodaje.

""

Foto: energia.rp.pl

Trudno tej ocenie zaprzeczyć. Praźródłem zmian w polskiej energetyce i względnej popularności tematu w kampanii są zmiany klimatyczne. Walkę o zahamowanie tych procesów podjęła UE, czego przejawem było wprowadzenie uprawnień do emisji CO2, które z kolei boleśnie odbiły się na polskiej energetyce w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy.

Do ostatniego górnika
Polityka klimatyczna UE – zgodnie z wezwaniami naukowców – zmierza do możliwie jak najszybszego odejścia od spalania węgla. I zdaniem socjologów i ekspertów od energetyki właśnie stosunek do węgla odróżnia tu polskie partie od siebie. – Polska będzie mogła w 2050 r. całkowicie zrezygnować z węgla – zapowiedział niedawno minister środowiska Henryk Kowalczyk. Wyszedł tu przed szereg, bo już wkrótce minister energii Krzysztof Tchórzewski studził, że w 2050 r. węgiel będzie nam wciąż potrzebny.

Realizacja polityki klimatycznej to dla PiS przede wszystkim energetyka jądrowa. Ale plan w tym zakresie pozostaje niejasny: wiadomo, że PGE prowadzi badania środowiskowe w dwóch lokalizacjach, ale kto miałby w nich stawiać elektrownie jądrowe, za jakie pieniądze i kiedy, wciąż nie wiadomo. Ostatnio częściej słyszeliśmy o gazie: błękitne paliwo emituje mniej zanieczyszczeń, więc rząd ma plan zwiększenia dostaw tego surowca. Ale eksperci z branży dosyć krytycznie wypowiadają się o projektach Baltic Pipe czy gazoportu, sygnalizując, że do ich realizacji jeszcze całkiem długa droga.

Reklama
Reklama
""

A wind turbine stands next to solar panels/Bloomberg

Foto: energia.rp.pl

Całkowicie bezemisyjne OZE to margines. Owszem, uruchomiono programy takie jak „Mój prąd”, z nadzieją, że rozwinie się w Polsce energetyka obywatelska – zwłaszcza z obszaru fotowoltaiki (PV). Ale instalacje PV nie zrobią wielkiej różnicy. W systemie zrobiłyby ją farmy wiatrowe, tymczasem ich rozwój zablokowano m.in. ustawą odległościową (nieco zliberalizowaną przy nowelizacji ustawy o OZE), a politycy powtarzają, że miejsce dla farm wiatrowych jest na Bałtyku. Tyle że tam budowa jest kosztowniejsza i musi minąć jeszcze wiele czasu, zanim z wiatraków na morzu popłynie prąd.

Wyścig na OZE
Pozostałe partie siłą rzeczy muszą się odnosić do propozycji rządowych. Realia (i walka o głosy na Śląsku) wymuszają pogodzenie się z obecnością węgla, pytanie tylko, jak długo. Najbliżej PiS sytuuje się tu Kukiz’15 – a zatem i PSL – który luźno zapowiada utrzymanie węgla do 2050 r. Koalicja Obywatelska w zasadzie chciałaby się rozprawić z węglem do 2040 r. (2030 – koniec palenia węglem w paleniskach lokalnych, 2035 – w ogrzewaniu systemowym, 2040 – w energetyce przemysłowej). Najdalej idzie Lewica, gdzie za sprawą Wiosny Roberta Biedronia najchętniej mówi się o całkowitym odejściu od węgla do 2035 r.

""

Adobe Stock

Foto: energia.rp.pl

Koalicja Obywatelska swego czasu popierała pomysł na energetykę atomową, jednak w ostatnich miesiącach zrobiła zwrot o 180 stopni i teraz całkowicie się od niej odcina. Podobnie jak Lewica, która zapewne chce iść tropem zachodnioeuropejskich Zielonych. Klarowna jest sytuacja w zakresie OZE: chcą ich wszystkie opozycyjne partie, choć ich propozycje się różnią – KO posługuje się hasłem 3×10: 10 GW z farm wiatrowych na lądzie, 10 GW z morskich i 10 GW z instalacji PV. Termin dojścia do tych mocy to 2030 r. W tym terminie PSL chciałby mieć 50-proc. udział OZE w miksie energetycznym.

– Te programy są relatywnie spójne, ale moim zdaniem to wciąż deklaracje na ogólnym poziomie – podsumowuje prof. Ruszkowski. I przyznaje, że trudno w pobieżnych debatach wchodzić w szczegóły. – Z drugiej strony dalsze losy energetyki to sprawa kluczowa dla polskiej gospodarki w 2020 r. – kwituje.

– Istotne jest przede wszystkim to, że tematyka energetyczna pojawiła się w kampanii i odniosły się do niej w zasadzie wszystkie partie – podkreśla w rozmowie z „Rzeczpospolitą” prof. Paweł Ruszkowski, socjolog gospodarki z Collegium Civitas. – Natomiast w dyskursie publicznym polityka energetyczna czy miks energetyczny w dalszym ciągu były kwestiami marginalnymi. Pojawiły się przy okazji dyskusji o zmianach klimatycznych czy jakości powietrza – dodaje.

Trudno tej ocenie zaprzeczyć. Praźródłem zmian w polskiej energetyce i względnej popularności tematu w kampanii są zmiany klimatyczne. Walkę o zahamowanie tych procesów podjęła UE, czego przejawem było wprowadzenie uprawnień do emisji CO2, które z kolei boleśnie odbiły się na polskiej energetyce w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Reklama
Energetyka Zawodowa
Enea ruszy z budową nowych bloków gazowych. W tle nowy przetarg
Energetyka Zawodowa
Nowy resort już powstał. Ministerstwo Energii może działać
Energetyka Zawodowa
Rynek energooszczędnych produktów powinien rosnąć
Energetyka Zawodowa
Powołanie resortu energii czeka na podpis premiera
Materiał Promocyjny
Bieszczady to region, który wciąż zachowuje aurę dzikości i tajemniczości
Energetyka Zawodowa
Węgiel lub odpady w kotle na pellet? Ministerstwo Klimatu wstrzymuje dofinansowanie
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama