Wraz z wprowadzaniem kolejnych obostrzeń związanych z funkcjonowaniem kraju w dobie pandemii koronawirusa, spada zużycie energii elektrycznej. W minionym tygodniu zapotrzebowanie na moc w krajowym systemie elektroenergetycznym było już o kilkanaście procent niższe niż w pierwszym tygodniu marca. Dla przykładu – w poniedziałek 30 marca zapotrzebowanie w tzw. porannym szczycie sięgnęło 20,8 GW i było o 14 proc. niższe niż w poniedziałek 2 marca. 6 kwietnia średnie zapotrzebowanie w godzinach szczytu spadło już poniżej 20 GW. Choć ważnym czynnikiem decydującym o popycie na energię jest pogoda, to ostatnie spadki są też sygnałem, że krajowa aktywność gospodarcza wyraźnie słabnie.
Nie tylko nad Wisłą
Polska nie jest zresztą odosobnionym przypadkiem. Spadki zużycia energii obserwuje się wszędzie tam, gdzie w walce z pandemią zamyka się szkoły, restauracje, instytucje kultury, punkty usługowe, a w wyniku zatrzymania produkcji w fabrykach nawet całe gałęzie przemysłu. Jak wyliczył europejski think tank Bruegel, w minionym tygodniu (w dni robocze) zapotrzebowanie na energię elektryczną w porównaniu z tym samym tygodniem 2019 r. spadło we Włoszech aż o 31 proc., w Hiszpanii o 21 proc., w Wielkiej Brytanii o 16 proc., we Francji o 11 proc., a w Niemczech i w Polsce o 7 proc.
Spadki widoczne są też w samej Warszawie. – W ostatnich trzech tygodniach zauważamy spadek zużycia energii elektrycznej na terenie Innogy Stoen Operator. Zużycie energii zależy również od temperatury i nasłonecznienia, a te różnią się znacznie w stosunku do ubiegłego roku oraz poprzednich tygodni, stąd bezpośrednie porównania nie są w pełni miarodajne. Najprawdopodobniej praca zdalna nie będzie w stanie zrekompensować spadku zużycia związanego z zamkniętymi centrami handlowymi, placówkami usługowymi, restauracjami czy kinami – podkreśla Aleksandra Smyczyńska, rzeczniczka Innogy Polska. Grupa zarządza siecią energetyczną w stolicy.
Bloomberg
W Polsce najwięcej energii konsumują przemysł i budownictwo. Według ostatnich danych Głównego Urzędu Statystycznego, które dotyczą 2018 r., ta grupa odbiorców odpowiada za 35 proc. ogólnego zużycia prądu w kraju. Udział gospodarstw domowych wynosi 18 proc. Obecnie na zamknięcie swoich fabryk zdecydowały się m.in. koncerny motoryzacyjne.
W ostatnich dniach o spodziewanym spadku zapotrzebowania na prąd mówili przedstawiciele największych koncernów energetycznych – Polskiej Grupy Energetycznej i Tauronu. – Kluczowy będzie czas trwania ograniczeń wprowadzonych w ramach walki z pandemią. Im krócej będą one trwały, tym lepiej. Mam też nadzieję, że polska gospodarka po tym trudnym okresie będzie rozwijać się na tyle szybko, by szybko wzrosło też zużycie energii elektrycznej – zaznaczył Paweł Strączyński, wiceprezes PGE ds. finansowych.