Branża obawia się, że bilans energetyczny tej zimy będzie pod dużym wpływem pogody. Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE) uspokajają. Wyłączenia i przerwy w dostawach energii są jednak możliwe zawsze w efekcie nagłych zdarzeń losowych. Najbliżej takiej sytuacji byliśmy w maju 2021 r., kiedy awarii uległa stacja elektroenergetyczna Rogowiec, wyprowadzająca energię z największego kompleksu energetycznego w Bełchatowie. Dzięki środkom zaradczym system nie ucierpiał. Działania niwelujące takie zdarzenia funkcjonują od 2015 r., kiedy lekcja po wprowadzeniu ograniczeń poboru mocy – jak mówi branża – została odrobiona. Wówczas skończyło się m.in. na redukcji zużycia oświetlenia w galeriach handlowych.

Czytaj więcej

Ceny prądu w Polsce i Europie biją kolejne rekordy

Problemów z dostawami prądu w efekcie licznych remontów polskich bloków energetycznych nie ma. W sobotę, 20 sierpnia, z systemu wypadło blisko 22 GW mocy w elektrowniach z ok. 53,5 GW łącznej mocy produkcyjnej. Operator pozwala elektrowniom na ograniczenie pracy czy drobne naprawy, w sytuacji, kiedy jest mniejsze zapotrzebowanie (tego dnia wynosiło w szczycie ok. 20 GW). – Praca systemu jest planowana w taki sposób, by zapewnić odpowiednią rezerwę mocy, niezbędną w przypadku np. nagłej awarii jednostki wytwórczej czy zapotrzebowania większego niż prognozowane – tłumaczy nam biuro prasowe operatora. PSE podkreśla, że pomimo zgłoszonych przez właścicieli jednostek ubytków w pracujących blokach oraz prowadzonych remontów, zapewniona jest odpowiednia rezerwa i system pracuje stabilnie. Co nie oznacza, że pojawiające się w ostatnim czasie nagłe awarie bloków są dla operatora neutralne. – Każda niedostępność jednostki, zwłaszcza o dużej mocy, negatywnie wpływa na bilans – mówią przedstawiciele PSE.

W przypadku braku odpowiedniej rezerwy operator dysponuje środkami niezbędnymi do jej odbudowy. Chodzi m.in. o przywołanie jednostek wytwórczych do pracy przez wydanie polecenia uruchomienia dostępnych i sprawnych technicznie jednostek, zmianę terminów prac remontowych dotyczących elementów sieci i bloków, w przypadku gdy jest taka możliwość, skorzystanie z elektrowni szczytowo-pompowych czy zakup interwencyjny za granicą w ramach międzyoperatorskiej pomocy awaryjnej. Tak było np. 4 lipca br. Jednak w sytuacji kryzysu energetycznego w Europie nie ma pewności, czy układ cen pozwoli na import energii. Możliwe jest też redukowanie zapotrzebowania na energię. PSE operuje mechanizmem interwencyjnej redukcji poboru. Jest to dobrowolne i chwilowe obniżenie lub przesunięcie w czasie poboru energii przez firmy w zamian za wynagrodzenie.

Polski Instytut Ekonomiczny (PIE) również przekonuje, że obecnie nie zagraża nam ryzyko blackoutu. – Nie można wykluczyć prawdopodobieństwa wystąpienia mikroblackoutów, czyli wyłączeń dostaw energii na małym obszarze – podkreśla w raporcie na ten temat PIE. Ryzyko jest niewielkie, bo kończą się fale największych upałów. Gdyby opisane rozwiązania nie bilansowały systemu, Rada Ministrów może ogłosić plan ograniczania poboru energii. Ograniczeniami mogą być dotknięte jedynie duże podmioty: zakłady produkcyjne, galerie handlowe czy hotele, nie dotyczą one odbiorców wrażliwych, w tym gospodarstw domowych czy szpitali.