Eurodeputowani przyjęli w środę rozporządzenie o taksonomii, czyli systematyce inwestycji energetycznych. 328 poparło pomysł Komisji Europejskiej, żeby za inwestycje służące klimatowi i zrównoważonemu rozwojowi uznać przedsięwzięcia w energetyce jądrowej oraz — pod pewnymi warunkami i tylko do 2035 roku — w gazie. O tym jak kontrowersyjny jest ten projekt świadczy fakt, że aż 278 osób było przeciw. W większość centroprawica była za, a lewica przeciw, ale było wiele wyjątków, np. niektórzy posłowie zamiast na ogólną linię swojej partii patrzyli na interesy swojego kraju. W przypadku Polaków większość taksonomię poparła z wyjątkiem Róży Thun, Roberta Biedronia i Sylwii Spurek. Z kolei Marek Belka, Marek Balt, Włodzimierz Cimoszewicz i Bogusław Liberadzki wstrzymali się od głosu. Głosowanie w PE oznacza zwycięstwo kontrowersyjnej propozycji Brukseli. Wymagana jest jeszcze zgoda unijnej Rady, czyli państw członkowskich, ale to już tylko formalność. KE przyjęłaby bowiem taki sposób procedowania, że do zablokowania jej propozycji byłaby potrzebna kwalifikowana większość, czyli przynajmniej 20 z 27 państw UE. A na to nie ma szans.